Kiedyś obcy sobie ludzie stojąc w kolejkach, witali się ze sobą i
rozmawiali jak dwaj dobrzy przyjaciele, którzy od dawna się nie
widzieli. Od jakiegoś czasu wygląda to nieco inaczej.
Jeżeli już ktoś w chwilowym przypływie otwartości odezwie się do OBCEJ
osoby to albo ta druga osoba będzie chciał jak najszybciej zakończyć
rozmowę, chociaż i tak nie ma w tym momencie nic lepszego do roboty albo
jej wypowiedzi będą ograniczały się do kilku broń Boże skomplikowanych
słów typu: tak, aha, yhym.
Nie proszę abyś za każdym razem, gdy
idziesz kupić chleb opowiadał przypadkowej osobie życiorys swój,
rodziców, kolegów, sąsiadów, psa i żądał tego samego od napotkanego
nieszczęśnika, ale o to abyś nie bał się otworzyć ust w poczekalni u
dentysty czy jadąc pociągiem (chociaż u dentysty trzeba uważać, bo
lekarz może wykorzystać chwilę gdy otworzymy buzię).
Rzuć jakąś
ogólną uwagę o tym, co was w tym momencie łączy (dokąd Pan/Pani jedzie?
Woda ciepła? Dlaczego jest pani taka gruba?) Nie wiem, cokolwiek, a
jeżeli dana osoba nie będzie przygarbionym stereotypowym informatykiem
to możliwe, że sama zacznie rozwijać rozmowę bądź przynajmniej będzie w
niej czynnie uczestniczyć. Ludzie naprawdę chcą rozmawiać tylko nie
bardzo wiedzą, od czego zacząć.