poniedziałek, 26 grudnia 2011

Każdy z nas ma własny świat

Pragniemy towarzystwa ludzi, którzy są do nas podobni. Jeśli nie do końca te podobieństwa występują, to staramy się ich skłonić do przyjęcia naszego podejścia do świata.

 Kiedyś ktoś chciał ze mnie zrobić osobę bez wad. Oczywiście chodziło o wady, które były wadami dla tej osoby. A ponieważ osoba ta miała bardzo wysokie standardy i wymagała bardzo dużo od siebie, to i wymagała bardzo dużo od innych – aby spełniali te same standardy, co ona. Ja w końcu uświadomiłem sobie, że nie chcę ich spełniać. Byłem zły na tę osobę, że próbowała zmienić mnie na swoje podobieństwo.

Jednak po pewnym czasie dotarło do mnie, że w taki sposób postępuje każdy z nas, w tym i ja. I co więcej, jest to coś jak najbardziej naturalnego. Przyjmijmy, że jesteś osobą w wieku 30 lat, która skończyła studia, pracuje na kierowniczym stanowisku i uwielbia podróże. Czy będziesz szukał znajomych wśród osób, które mają po 50 lat, wykształcenie zawodowe, pracują jako robotnicy i nigdy nie ruszają się ze swojego miasta? I dokładnie odwrotnie, czy te 50-cio letnie osoby będą szukać znajomości z osobami, które mają 30 lat i mają cechy, jakie przedstawiłem powyżej?

Pragniemy towarzystwa ludzi, którzy są do nas podobni. Mają podobne zainteresowania, poglądy, wartości. Jeśli nie do końca te podobieństwa występują, to staramy się ich skłonić do przyjęcia naszego podejścia do świata.

Gdy moją pasją stały się podróże, to zacząłem moich znajomych przekonywać do podróży. Gdy nie udawało mi się ich przekonać na jakiś fajny wyjazd, to miałem w duchu do nich żal – jak to, przecież doskonale by się na nim bawili, ich życie tylko by na tym zyskało. Mimo to woleli spędzać czas w inny sposób, który dla mnie wydawał się nudny.

Niestety dopiero jakiś czas temu uświadomiłem sobie, że jeżeli coś jest wspaniałe dla nas, to dla innych wcale takie być nie musi. Inni mają swoje własne recepty na to, jak korzystać ze swojego życia.

Wspominam o tym z kilku powodów. Po pierwsze po to, abyś nie czuł się sfrustrowany, jeśli Twoje próby przekonania innych do Twoich wartości, zainteresowań, czy czegokolwiek innego, spełzną na niczym. W takiej sytuacji może warto zastanowić się nad poszerzeniem kręgu swoich znajomych o ludzi, którzy już mają takie samo podejście do świata, co Ty – nie musisz ich do tego przekonywać, a oni niewątpliwie ucieszą się, że znalazła się osoba, która jest taka jak oni.

Po drugie, nie miej żalu do innych, że próbują Ciebie zmienić, abyś stał się bardziej podobny do nich. Te osoby naprawdę Ci dobrze życzą – abyś stał się szczęśliwszy podzielając ich wizję świata. I mimo tego, że ich próby mogą okazać się dla Ciebie czasami bardzo przykre, czy wręcz bolesne, to doceń to, że tym osobom zależy na Tobie i podejmują wysiłek, aby „uczynić Twoje życie lepszym” (tak dokładnie one myślą).

Po trzecie, zastanów się nad rozwiązaniem kompromisowym. Ja w końcu zaakceptowałem to, że moi znajomi nie podzielają mojej podróżniczej pasji. Doceniłem jednak to, że co jakiś czas udaje mi się trafić do nich z pomysłem, który zyskuje ich akceptację. Pamiętam jak organizowałem wyjazd w długi weekend majowy. Zgłosiło się na niego tylu chętnych, że części osobom musiałem odmówić.

Rozwiązanie kompromisowe może polegać na częściowym przyjęciu tego, co nam oferuje druga osoba, w takim stopniu, jaki będzie dla nas do zaakceptowania. Oto przykład takiego postępowania. Swego czasu rozmawiałem ze znajomą o przebaczaniu. Dla mnie przebaczanie polegało na wybaczeniu innym ich negatywnych postępowań w sposób bezwarunkowy – nie musieli oni nic zrobić, abym im przebaczył. Z kolei moja znajoma stała na stanowisku, że aby mogła komuś wybaczyć, to ten ktoś musi naprawić swoje błędy. Co więcej uważała, że moje podejście jest dziecinne i że powinienem z niego dawno wyrosnąć, gdyż osoby dorosłe nie przebaczają tak po prostu, tylko wymagają od innych naprawiania ich błędów.

Ponieważ te poglądy miały odniesienie do naszych wzajemnych relacji, więc dla mnie ta różnica w podejściu do przebaczania była bardzo trudna do zaakceptowania. Uświadomiłem sobie, że stoimy niemal po dwóch zupełnie przeciwnych stronach barykady. Zrobiło mi się naprawdę smutno, że mamy tak różne poglądy. I wtedy zacząłem myśleć nad tym, że byłoby super, gdyby kiedyś ta znajoma zdecydowała się zmienić swoje poglądy w tej kwestii i przyjąć mój punkt widzenia, który w moim mniemaniu, jest rozwiązaniem lepszym, bardziej postępowym.

Jednak po pewnym czasie przyszła kolejna refleksja, że to nie tak. Że myśląc tak, popełniam dokładnie ten sam błąd, co moja znajoma – ona nie była w stanie zaakceptować mojego podejścia, uważając je za gorsze i chciała, abym ja przyjął jej stanowisko. I ja dokładnie naśladowałem jej postępowanie, tylko, że z mojej perspektywy. I wtedy zacząłem się zastanawiać, jaki kompromis między naszymi poglądami byłbym w stanie zaakceptować. Po przemyśleniu równych wariantów doszedłem w końcu do wniosku, że byłbym w stanie zaakceptować następujące rozwiązanie:

Moja znajoma niech nadal wyznaje zasadę, że aby mogła komuś wybaczyć, to ten ktoś musi sobie na to zasłużyć. Ale aby równocześnie uznała, że mój sposób przebaczania nie jest wcale gorszy. Jest po prostu inny.

Jeśli kompromis nie satysfakcjonuje żadnej ze stron (często jest to przyczyną niezawarcia kompromisu), to wtedy można pomyśleć nad uatrakcyjnieniem go poprzez dodanie do niego jakieś dodatkowej korzyści. Jeśli np. chłopak chce iść do kina, a dziewczyna do teatru, to kompromisem będzie to, że pójdą do kina, ale na film, który ona wybierze. Aby uatrakcyjnić taki kompromis, po kinie mogą pójść do znajdującej się obok restauracji na kolację.

Ryszard Miśkiewicz

P.S.

Zarabiaj podobnie

źródło:
http://artelis.pl/




wtorek, 22 listopada 2011

Koncepcja rozwoju osobistego, a polskie realia

Rozwój osobisty jest pojęciem od dłuższego czasu mocno dyskutowanym w odniesieniu do zagadnień związanych z planowaniem kariery zawodowej. Temat ten staje się coraz chętniej omawiany w literaturze poradnikowej i fachowej.


Rozmowy czy dyskusje na ten temat wywołują różne reakcje - począwszy od zagorzałych zwolenników samorozwoju i coachingu, po wyraźnych oponentów, dostrzegających w tym podejściu do kariery przejawy napływu do Polski obcej kultury amerykańskiej i amerykańskiego sposobu życia. Wiadomo, Amerykanie nie narzekają na złe czasy i złe żady, starając się dowieść, że sami są sobie "sterem i okrętem", dzięki wrodzonej pracowitości i tendencji do ustawicznego rozwoju. Każda praca wydaje im się warta uwagi, jeśli tylko przynosi profity i zadowolenie wewnętrzne.
Aktywna i otwarta postawa wobec wyzwań codzienności z pewnością jest atrakcyjną filozofią życiową dla tych, którzy odkryli w sobie pęd do samodoskonalenia i chcą wykorzystywać w trybie ustawicznym potencjał swojego umysłu. Są to ludzie zdolni do wytrwałego i konsekwentnego działania, nie trwoniący przy tym energii na użalanie się nad sobą. Jeśli trudno im znaleźć w prasie ciekawe oferty pracy zgodne z kierunkiem studiów, nie mają oporu przed przekwalifikowaniem się i zdobyciem nowej wiedzy. Niestety, trudno oprzeć się wrażeniu, że odnalezienie w sobie dość siły, by spełnić postulaty tej filozofii, wymaga przewartościowania tradycyjnego myślenia o rozwoju kariery zawodowej. Rozwój osobisty i nakierowanie na osobowość okazują się w nowoczesnym podejściu wartościami ważniejszymi niż wykształcenie i zdobycie jakiegoś zasobu wiedzy. Warunkują one sukces w takich sferach jak: praca, życie towarzyskie i zdrowie. Jak twierdzą instruktorzy rozwoju osobistego, trudno zrobić użytek z wiedzy, gdy nie towarzyszy temu praca nad sobą i odpowiednie nastawienie psychiczne, wiążące się z odpowiednim poziomem determinacji i pobudzeniem tzw. inteligencji emocjonalnej.
Człowiek kierujący się ideą rozwoju osobistego jest szczególnie wrażliwy na własne i cudze emocje, unikając dzięki temu niepotrzebnych konfliktów i skupiając się na realizacji własnych celów. Stara się on utrzymywać pozytywne relacje z wszystkimi ludźmi i pobudzać ich do myślenia nad sobą i aktywnego działania. Zdecydowanie odcina się od pasywnych wzorów spędzania wolnego czasu i planowania celów zawodowych, charakterystycznych dla polskiej mentalności. Przełamywaniu bierności służy ciągle wyznaczanie sobie nowych celów i koncentrowanie się na kreatywnym wyszukiwaniu środków do jego realizacji. Jednym ze środków jest praca nad emocjami, w czym może pomóc instytucja tzw. life coacha.
Ryszard Miśkiewicz.
P.S.
Nie przyjmuj biernie tego, co Ci się przytrafia i nie zgadzaj się na wszystko. Weź sprawy w swoje ręce, dowiedz się jak się zmienić, rozwinąć, polepszyć swój dobrobyt i stan ducha. Przypomnij sobie słowa Michaela Jacksona z piosenki "Man in the mirror": If you wanna make the world a better place, take a look at yourself, and then make a change" (Jeśli chcesz sprawić, aby świat był lepszym miejscem, spójrz na siebie i dokonaj zmiany) :).
 

Wywieranie wpływu na siebie

źródło:

http://artelis.pl

niedziela, 16 października 2011

Nasza codzienność: Jak odkryć swoją pasję?

Nasza codzienność: Jak odkryć swoją pasję?

Jak odkryć swoją pasję?

Nie wiem co chcę robić w życiu, nudzi mi się, jestem niespełniony... Te słowa często przypominają wołanie o pomoc. Niestety wielu ludzi nie umie odnaleźć swojej drogi. W tym artykule postaram się choć troszkę pomóc tym, których to dotyczy.

Żeby pisać bloga muszę uważniej niż inni śledzić ludzkie postępowanie. Załóżmy, że to taka moja mała dewiza. Dzisiaj poruszę problem, który jest dosyć powszechny. Mowa o braku życiowej pasji. Szczególnie odczuwają to „młodziaki”. Prawda jest taka, że większość nich spędza całe dnie w Internecie poszukując… No właśnie, nie wiadomo czego. I to wcale nie jest takie śmieszne. Kiedy życie beztrosko sobie płynie nie zwraca się na to uwagi. Mija podstawówka, gimnazjum, liceum… Bum. Nagle jest przebudzenie. Trzeba wybrać studia. Zaczyna się refleksja z serii: co ja tak naprawdę lubię? I jest przysłowiowa kicha…

Oczywiście jak się czegoś szybko nie wymyśli trzeba zmienić kryteria wyboru. Pójdę na to co jest najbardziej przyszłościowe albo tam, gdzie jest najłatwiej... Byle mieć to za sobą. Nie każdy ma odwagę, żeby obrać indywidualną ścieżkę. Żeby nie było… Nie potępiam nikogo, kto tak postępuje. Sam kilka lat temu miałem podobne refleksje, obierając przy tym zbliżony kierunek działań. Teraz przejrzałem na oczy i myślę, że mogę się trochę wypowiedzieć w temacie. Kto wie, może uda mi się kogoś „nawrócić” na dobrą ścieżkę.

Wciąż nie wiesz co chcesz robić w życiu? Zapraszam do lektury.

Wiem z doświadczenia, że bardzo ciężko studiować coś, co tak naprawdę nie kręci. Nie dość, że nie ma z tego żadnej satysfakcji, to i efekty końcowe są raczej marne. Kończysz studia i niespecjalnie ciągnie Cię do tego, żeby pracować w zawodzie. Odczuwasz moralnego kaca i poszukujesz innej drogi. Niestety, często w grę wchodzi wątek emigracji albo pogodzenie się z losem i życie "na pół gwizdka".

Stop.

Pomówmy o pasji. Jestem pewien, że to ona prowadzi do czegoś więcej. To pasja wyzwala ze schematów i to dzięki niej rodzą się różne wzniosłe idee. Daje unikalną siłę. Nagle przestajesz wierzyć w to, że musisz żyć jak przeciętny człowiek z „magicznym” papierkiem. Bądźmy ze sobą szczerzy, teraz praktycznie każdy posiada wyższe wykształcenie. Czy to naprawdę takie istotne? A może to z automatu daje świetną pracę? Odpowiedz sobie sam. Moim zdaniem ta wartość się najzwyczajniej zdewaluowała.

Mamy wielu profesorów… Tylko ilu z nich jest nimi z zamiłowania? Jak to jest z pasjonatami? Chyba jest ich zdecydowanie mniej…

Mimo wszystko… Po co o tym mówię? W czym tkwi przewaga? Odpowiedź jest prosta. Jeśli lubisz to co robisz, działasz sprawniej i chętniej. Otwierają się przed Tobą nowe możliwości, przychodzi odwaga. Równolegle idzie z tym chęć rozwoju i efekty, chociażby te finansowe. Wiadomo, że ciągle postępując na jakiejś drodze, stajesz się lepszy i możesz z tego czerpać zyski. Dobrym aspektem jest to, że czasami nawet nie potrzebujesz być „wykształciuchem” żeby móc dobrze zarabiać (nie traktuj tego jako mojej sugestii do porzucenia studiów, nie o to mi chodzi). Po prostu trzeba wiedzieć jak działać. Jednak przede wszystkim trzeba tego mocno pragnąć.

Ok. Ja tu gadu gadu, a tu czas poruszyć najważniejszą kwestię… Jak odkryć swoją pasję? To pytanie słyszę nadzwyczaj często... I wiesz co? Zauważam notorycznie powielany schemat. Ludzie żyją swoim życiem, które jakoś tam wygląda. Przeważnie jest to jakiś jeden tok, który powtarza się przez lata. Na pewno są oczekiwania i chęć zmian, tylko co to za mentalność?

Może przyjdzie jakaś niespodzianka. Obudzę się rano i nagle sobie uświadomię… To i tamto stało się moją pasją.

Oczywiście może być tak, że pewnego dnia spotka Cię coś niezwykłego… Coś Cię zainspiruje albo otworzy Ci oczy. Ok, w porządku... Jednak zadam Ci pytanie. Znasz takie powiedzenie jak: szczęściu trzeba pomagać? Tutaj leży całe sedno.

Żeby odnaleźć swoją pasję trzeba po prostu próbować. Wychodzić ze swojej strefy komfortu. Robić nowe rzeczy. W praktyce wygląda to tak, że wyłączasz telewizor czy komputer, przestajesz tracić czas i próbujesz czegoś, czego jeszcze nie robiłeś. W końcu skąd będziesz wiedział czy to „coś” nie będzie Twoją pasją?

Wątpię, żebyś to na Facebook'u czy może w grze komputerowej, odnalazł swoje zainteresowania. Uwierz. Mnóstwo ludzi robi ten podstawowy błąd. Ciągle biernie czeka aż spadnie manna z nieba, a ona jak na złość nie chce tego zrobić. Przykre jest to, że tak często bezowocnie mijają lata…

Pasja raczej nie przychodzi sama. Nie puka do drzwi oznajmiając: tu jestem ! Jej trzeba po prostu szukać.

Opowiem Ci najkrócej jak się da, jak to było u mnie… Od kilku lat gram w drużynie futsalowej. Jakieś 3 lata wstecz na jednym z treningów doznałem poważnej kontuzji kolana. Musiałem zawiesić grę. Koledzy wykorzystali fakt, że przychodziłem oglądać mecze. Poprosili mnie o to, żebym nagrywał ich boiskowe potyczki. Zgodziłem się. Ode mnie wyszła też inicjatywa, żeby tworzyć meczowe skróty i wrzucać je na stronę drużynową. O dziwo, ludzie zareagowali na to naprawdę fajnie. Podobało im się to co robiłem. Dlatego postanowiłem kontynuować dzieło. I tak od jednego skrótu do drugiego uznałem, że zaczyna mi się to podobać… Potem filmowałem jeszcze wiele innych okoliczności i robię to dziś. Możliwe, że wykorzystam to w przyszłości w celach zarobkowych.

Widzisz. Możesz powiedzieć, że miałem szczęście. Trochę na pewno tak. Jednak chcę Ci przekazać jedno. Gdybym nie wziął tej kamery do ręki nigdy bym się nie dowiedział, że to może być dla mnie. W ogóle mi przez myśl nie przeszło, że może mnie to „rajcować”… Tak samo było z wieloma innymi rzeczami.

Powiem Ci szczerze... Na początku pewnie nawet nie nazwiesz czegoś pasją. Nie czekaj aż nagle coś Cię trzaśnie jak piorun i od razu będziesz wiedział, że to jest „TO”. Twoja pasja może rodzić się bardzo niewinnie. Z pewnością są takie rzeczy, które lubisz bardziej niż inne. Obserwuj co w ogóle lubisz robić. Jakie programy oglądasz, jakie artykuły czytasz, o czym często rozmawiasz ze znajomymi itd… W tym może tkwić jakieś ukierunkowanie.

Przede wszystkim wyjdź ze swojej strefy komfortu i działaj metodą prób i błędów. Przestań narzekać i gadać, że inni mają fajnie, a Ty nie. Nie zniechęcaj się, gdy od razu nie odkryjesz swojej drogi. Potrzeba cierpliwości. Ważne jest to, żeby nie spoczywać w jednym punkcie i właśnie tam oczekiwać nagłego olśnienia.

Możesz mi wierzyć, albo nie… Najbardziej istotna jest Twoja postawa. Aktywność czy bierność? To Twoja decyzja.

Ryszard Miśkiewicz

P.S.
Zarabiaj ze mną tutaj:  

ZARABIANIE

źródło:
http://artelis.pl/

piątek, 30 września 2011

Siła pozytywnego myślenia

Dlaczego w życiu warto być pozytywnym i pełnym entuzjazmu człowiekiem, oraz w jaki sposób to o czym myślimy wpływa na to co mamy i czym się otaczamy. Czyli o prostych zasadach które rządzą naszym życiem i zaskakujących rezultatach jakie możemy dzięki nim osiągnąć.

Czy zastanawiałeś i zastanawiałaś się kiedyś jak to jest, że niektórym ludziom jest tak ‘łatwo’ podejmować decyzje i iść przez życie, bo wszystko im się układa jakby nad nimi czuwała jakaś magiczna gwiazda?

Nawet jeśli część z was nie zgodzi się początkowo ze mną, odpowiedź jest prosta. To siła
pozytywnego myślenia sprawia, że w ich życiu pojawiają się takie a nie inne wydarzenia.
Dlaczego?

Po pierwsze- optymiści mają w życiu dużo prościej. Nie dostrzegają negatywnych zdarzeń w drodze do swojego celu, nie trafiają więc jako porażki do ich świadomości. Dzięki temu wokół siebie mają dużo więcej przyjaznych im ludzi, co sprawia że szybciej i sprawniej przeskakują kolejne etapy swoich zadań –zarówno zawodowych jak i prywatnych. Można powiedzieć, że w ich słowniku słowo ‘problem’ zamienione zostało na ‘nowe wyzwanie’. Zauważ, że z takim podejściem zupełnie inaczej można załatwić każdą sprawę.
Niestety, przyjęło się że Polacy to naród malkontentów. Wydaje się to być prawdą, gdyż ciągle skupiamy się na tym co się na nie udało. Generalnie szklanka jest dla nas raczej do połowy pusta, niż pełna. Uwielbiamy narzekać, czy jednak kiedyś zastanowiliśmy się co mamy z tego narzekania? Gdy nauczymy się skupiać naszą uwagę, na tym co pozytywnego zdarzyło się w naszym życiu, takie właśnie zdarzenia zaczną do nas powracać. Jeśli skupiamy się na negatywnych, ciągle takie przyciągamy do siebie. Możliwe że pamiętasz dzień kiedy od rano przypadkowo rozbitej szklanki pociągnął się cały sznurek negatywnych wydarzeń? ..coś w tym jest.

Po drugie- osoby pełne radości są bardziej lubiane. Łatwiej nawiązują znajomości, szybciej wchodzą w relacje, są dużo bardziej komunikatywne. Wpływa to na całość ich relacji z otoczeniem. Potrafią rozładować napiętą atmosferę, załagodzić konflikt, skonsolidować grupę, często więc zostają nieświadomymi liderami, a przynajmniej ulubieńcami w niej. Przypomnij sobie jakąś znajomą Ci ‘duszę towarzystwa’. Co takiego sprawa, że ludzie lgną do niej..?

Po trzecie- osoby cieszące się życiem myślą dużo szybciej i efektywnej. Nawet jeśli zdarza się że bujają gdzieś w obłokach, uwierz że z takiego bujania łatwiej przeskoczyć w konstruktywne rozwiązanie, niż pośród myśli pełnych piorunów w burzy. Dzieje się tak dlatego, że gdy masz pozytywne podejście Twój mózg produkuje więcej hormonów, które wpływają na naturalna kreatywność, czujność i uwagę. To sprawia że jesteśmy bardziej twórczy, szybciej podejmujemy decyzje i rozwiązujemy sprawy.

Po czwarte- dobry humor wpływa na nasze samopoczucie fizyczne. Mniej chorujemy gdyż dzięki zwiększonej ilości hormonów aktywuje się nasz układ odpornościowy. Podwyższa się także we krwi zawartość leukocytów –naturalnych komórek obronnych organizmu. Stresujemy się mniej, bo przecież to już nie problem, a nowe wyzwanie. Ludzie pogodni łagodniej reagują na sytuacje nerwowe. To wpływa z kolei na bardziej efektywne ich rozwiązanie. Pomyśl teraz o jakiejś sytuacji, kiedy miała miejsce drobna stłuczka drogowa. Która z dwóch osób: ta krzycząca i denerwująca się, czy ta łagodnie i z opanowaniem podchodząca do zaistniałej sytuacji, rozwiązała konflikt?

Teraz dobra wiadomość: optymizmu i radości życia można się nauczyć. Jedyny warunek, to CHCIEĆ zmiany. Powiedź więc „dość” i zacznij..

1) Myśl pozytywnie od rana. Skupiaj swoja uwagę na tym co dobrego wydarzyło się wczoraj i wydarzy się dziś. To bardzo ważne, aby pozytywnie rozpocząć dzień, gdyż wpłynie to na jego jakość aż do wieczora. Dlatego zrelaksuj się na swój ulubiony sposób chociaż na 10 minut i pomyśl o czymś co udało Ci się osiągnąć, o swoich bliskich lub o ostatnich przyjemnych wakacjach.

2) Łącz myśli związane ze swoimi sukcesami z nowymi wyzwaniami i zadaniami które masz przed sobą. Takie skojarzenia ułatwią Ci ich realizacje, gdyż dasz sobie sygnały że coś doskonale potrafisz, a to jest kolejne potwierdzenie.

3) Otaczaj się ludźmi którzy wpływają na Ciebie pozytywnie. Jeśli przebywasz wśród osób którzy potrafią dobrze radzić sobie w życiu też zaczniesz patrzeć w taki sposób.

4) Naucz się asertywności. To doskonała cecha która ułatwi Ci omijania rzeczy i zdarzeń na które wcale nie masz ochoty. Uważaj na osoby które od Ciebie czegoś wymagają. Szanuj swój czas i swoje życie. Rób tylko te rzeczy które sprawiają i Tobie przyjemność.

5) Każdego dnia znajdź czas tylko dla siebie. Obojętnie czy to będzie 10 minut w ciszy, czy długa relaksująca kąpiel, czy może spacer. Naucz się przebywać z sobą.

6) Dbaj o swoje ciało. Pamiętaj o zasadzie: to co jesz tym jesteś. Nie wrzucaj w siebie jak w worek bezwartościowych składników. Myśl o tym w jaki sposób się odżywiasz. To też wpływa na samopoczucie –nie bez powodu czujemy się ‘lekko’ lub ‘ciężko’. Poza tym absolutnie ważna jest aktywność fizyczna. Nie bez przyczyny mówi się ‘w zdrowym ciele zdrowy duch’. Znajdź czas na taką formę sportu, która odpowiada Ci najbardziej.

7) Marz i planuj. Nawet jeśli te marzenia wydają się bardzo odległe, uwierz że warto je mieć. Jeśli nie mamy celów, nie mamy do czego dążyć. Jeśli do niczego nie dążymy –cofamy się. Może warto więc wziąć kartkę i zapisać wszystko to czego naprawdę pragniesz.. nic Cię to nie kosztuje, a być może zaczną się dziać rzeczy których się nie spodziewasz, kto wie..

8) Traktuj porażki jako nowa wiedzę. Jedyny moment kiedy możemy się czegoś nowego nauczyć to wtedy, gdy popełnimy błąd. Zacznij nazywać błędy "lekcjami". Ciesz się z nich i ucz się z nich. Zamiast krytykować siebie wyciągaj odpowiednie wnioski na przyszłość. Dzięki temu kolejny raz zrobisz coś po prostu dobrze.

9) Uświadom sobie jak pozytywne mogą być zmiany. Ludzie mają tendencje do tkwienia w miejscu i w danym układzie, dlatego że go już znają i nawet jeśli niekoniecznie jest im dobrze, to „jakoś to już jest, a tak to nic nie będzie”. Dlatego boimy się zmienić pracę, miejsce zamieszkania, rozstać się z partnerem z którym nas już nic nie łączy, a nawet często obawiamy się zmiany sposobu myślenia na jakiś temat! Uwierz, że zmiana jest punktem wyjścia do czegoś nowego co może się wydarzyć. To bardzo proste: jeżeli jesteśmy z czegoś niezadowoleni to nie zmieni się to jeśli nie podejmiemy takiej decyzji.
Zacznij od czegoś prostego, Zrewiduj swoje poglądy, zmień te negatywne przekonania na temat swój, ludzi, uczuć, życia czy pracy. Zamień je na pozytywy i zaobserwuj jakie będą rezultaty. To działa, ale przetestuj to sam/a.

10) Ucz się ciągle czegoś nowego, bierz świat jako wielkie laboratorium w którym jest masa rzeczy do odkrycia przez Ciebie. Pytaj, czytaj, doświadczaj. Niczego nie bierz na słowo, wszystko sprawdzaj, interesuj się. Popatrz na małe dzieci: ich sposób pojmowania świata poprzez ciekawość i doświadczanie jest godny naśladowania. Poszukuj nowych metod, gdy coś Ci nie wychodzi zrób to w inny sposób, nie powtarzaj nieefektywnych rozwiązań. I ciesz się z tego odkrywania.

Pamiętaj że masz to czym jesteś! Bądź więc pozytywnym i uśmiechniętym człowiekiem. I nie chodzi tu o to abyś cieszył/a się z wszystkiego co Ci się w życiu przydarzy, nawet gdy jest to coś niekorzystnego. Po prostu łatwiej przejść przez przeszkody z uśmiechem na twarzy. Dostrzegaj pozytywne strony w wydarzeniach na co dzień. Korek –to czas na przemyślenie pewnych spraw, albo na poprawienie makijażu, kolejka –czas na zaległego sms’a czy może lekturę. I najważniejsze: nie wierz mi na słowo, po prostu to wszystko SPRAWDŹ!


Ryszard Miśkiewicz


P.S.
Partnerski Sklep Internetowy za jedyne 20 zł 

źródło:
http://artelis.pl/artykuly/


czwartek, 1 września 2011

Moda na szpan

O naszej pozycji w społeczeństwie coraz częściej świadczy zasobność naszego portfela. Pozwala nam to na liczne zakupy produktów i usług, dzięki którym podnosimy swą atrakcyjność w oczach innych osób. Szpan, jako wyraz przepychu, wchodzi nam w krew.

Umiejętnie promując swe zalety możemy odnieść wiele korzyści, pamiętajmy jednak, że przesada nie jest raczej w dobrym tonie. Podkreślanie atrybutów naszej osobowości nie powinno być absurdalne. A takie okazuje się, gdy wyznacznikiem naszej atrakcyjności stają się produkty nabywane przez nas za wysoką cenę.
Pomimo tego, że bywa to uciążliwe zużywamy wiele naszego czasu, energii i zdrowia, aby się odpowiednio wyeksponować. Dosłownie nawet „zabłyszczeć”, bo w dzisiejszych czasach o naszej pozycji coraz częściej świadczą drogocenne klejnoty czy też kosztowne stroje. Do tego dochodzi drogi sprzęt muzyczny, ekskluzywny samochód indywidualnie dostosowany do naszych już wygórowanych wymagań czy też luksusowa willa z basenem ( w którym nikt nie pływa ;) )
Kupując różne drogie dobra i usługi chcemy podkreślić to, jakimi jesteśmy, albo raczej chcemy na takich pozować. Szpan stał się szczególnie modny wśród tak zwanych nowobogackich, prostych ludzi, nie grzeszących poziomem kultury i smaku, za to dorobiwszy się w szybkim tempie większych pieniędzy, chcących pokazać to społeczeństwu. Nie zawsze jest to równoznaczne z modą, a raczej tzw. obnoszeniem się.

W modzie pojawiają się nowe zjawiska, trendy prześcigają się jeden po drugim, i już nie tylko luksus jest na topie, ale i unikatowość, oryginalność wyrobów. I tu bogacze nabywając te luksusowe dobra wcale nie stają się inni, lepsi, szczęśliwsi, a jedynie mogą zamanifestować swe bogactwo. Nagminnym się stało bezmyślne nabywanie rzeczy wykonanych ze złota, ozdobionych diamentami, co spowodowało pojawienie się tzw. „klasy próżniaczej”. Im więcej zer w kwocie zakupu, tym wyższy szczebel klasy społecznej. Tylko że to już nie poniesiony koszt zakupu towaru z wyższej półki, a raczej wartość, która dowartościować ma zamożnych.
Drogie samochody również ozdabia się złotem i brylantami. Wśród zamożnych na pewno nie jeden garaż gości Bentleya, Rolls-Royce’a, BMW, Cadillaca, Jaguara czy Lincolna. Marki te podkreślają cechy, które chcemy u siebie wyeksponować. Podobnie jest z renomowanymi firmami, które przez lata wypracowały pozycję swej marki – prawdziwe diamenty, producenci sprzętu audio-video, markowe perfumy projektantów mody, zegarki Roleta czy garnitur od Armaniego.
Dbałość o modny strój czy też promowanie się we właściwym otoczeniu zamożnych i wpływowych osób to także posiłki w renomowanych drogich restauracjach czy też wizyta w odpowiednim klubie czy na koncercie.

W dzisiejszych czasach luksusowe akcesoria sygnalizujące pozycję ich właściciel doprowadzają do swoistego kultu luksusu. Jednakże podkreślanie naszych atutów świadczy przede wszystkim o rozrzutności, nie o oryginalności a swoistym snobizmie, braku subtelności i dobrego smaku w obnoszeniu się zbytkowymi błyskotkami. Ostentacyjność takich zachowań doprowadza do tego, że abyśmy się liczyli w naszym świecie, nabywamy wyjątkowe przedmioty marzeń, choć tu dobry gust i pieniądze nie zawsze idą w parze. Warto się zastanowić czy pozostać naprawdę oryginalnym czy też szpanując bogactwem i żyjąc na pokaz naraić się na ośmieszenie. Bo my sami bez tych gadżetów jesteśmy przecież w stanie wywrzeć na innych wrażenie swym umysłem, charakterem czy też niezwykłymi umiejętnościami. Za to tak wiele się nie płaci, a jak oryginalnie.

Ryszard Miśkiewicz

P.s.
Jak możesz zarabiać pieniądze bez wychodzenia z domu! 

źródło:
artelis.pl


wtorek, 9 sierpnia 2011

Jak pisać blogi i zarabiać na nich ?

Czy prowadzisz swojego bloga/blogi? Czy wiesz jak na nich zarabiać i generować zyski? Jeśli tak to ten artykuł nie jest dla Ciebie. Jesteś jednym z nielicznych któremu udało się odnieść sukces prowadząc biznes pisząc artykuły i sprzedając różnorakie rzeczy na swoim blogu. 

Jeśli jednak nie miałeś wcześniej styczności z tą dziedziną, a chciałbyś mieć z tego pieniądze i dużą sławę zapraszam do zapoznania się z treścią artykułu.

Blog jako internetowy biznes.
Czy każdy blog który widziałeś w sieci prowadzi swój internetowy biznes? Otóż nie każdy, bo przeważająca ich część to pamiętniki prowadzone przez nastolatków opowiadających o swoim życiu kilku znajomym i przyjaciołom. Jednak pewna mniejszość w dodatku stale rosnąca to prawdziwe biznesy - poszukujące klientów gotowych płacić za dostęp do publikowanych informacji. Autorzy i właściciele tych blogów starannie balansują ponoszone koszty i przychody, jak w każdym sensownym biznesie. To właśnie w ich stronę zwracają się miliony ludzi spragnionych najnowszych informacji, a przy okazji chętnie kupują promowane tam rzeczy czy dobrowolnie dokonują wpłat, mających utrzymać bloga przy życiu. Jest w tym wszystkim miejsce i dla Ciebie, bo każdy potrafi przyciągnąć miliony czytelników, a także reklamodawców.
Wydaje się to Tobie dziwne?
Jest to zupełnie normalna reakcja. W sieci ciężko znaleźć takie informacje na temat jak pisać blogi, a jak na nich zarabiać to już perełka.

Budowanie blogowego imperium
Żeby nie nudzić Ciebie drogi Czytelniku w telegraficznym skrócie napisze czego potrzeba aby odnieść sukces. Po zapoznaniu się z kilkoma punktami jestem pewien że będziesz już gotowy do napisania swojego pierwszego wpisu na swoim blogu.

1. Wybór wartościowej zawartości, bo jeśli nie jesteś popularnym publicystą lub sławnym aktorem, Twój blog będzie potrzebował konkretnego tematu.

2. Nie bloguj samotnie - owszem można, ale jeden z najpopularniejszych formatów, stosowany przez wiele popularnych blogów, to blog przeznaczony do redagowania przez wiele osób.

3. Odpowiedzmy sobie na pytania: na czym się znamy? Kim jesteśmy? Co chcemy wiedzieć wchodząc do Internetu? Co nas pasjonuje? Może uda Ci się stworzyć bloga, jakiego jeszcze nie ma !

4. Określ tematykę swojego bloga - bo każdy blog który odniósł sukces taką tematykę ma. Aby odnieść sukces musisz być w stanie dać ludziom coś wyjątkowego i właśnie to coś stanowić będzie tematykę Twojego bloga.

5. Konsekwentnie buduj swoją markę.

Zarabianie na blogu - generowanie zysków.
Aby nasz blog był zyskowny musi generować dość duże przychody, potrzebne nie tylko na pokrycie serwera, domeny, ale także na zapłaceniu sobie za swój czas oraz kompetencje.
Jeśli chodzi o sposoby zarabiania na blogu to mamy tutaj naprawdę szerokie pole do popisu, poniżej wymienię kilka podstawowych metod, które można wykorzystać na swoich blogach:

- sprzedawania kliknięć, czyli umieszczenie na stronach blogu reklam, np. banerów - kiedy ktoś kliknie na taką reklamę otrzymujemy od reklamodawcy pewną sumę

- sprzedaż bezpośrednia naszym czytelnikom.

- wykorzystanie reklam Google Adsense oraz programów typu płać-za-kliknięcie.

- Programy partnerskie - myślę, że każdy znawca tematu wie o co chodzi. Dla mniej wtajemniczonych powiem, że po wybraniu partnera i zarejestrowaniu się na jego stronie www otrzymujemy bardzo często gotowe materiały do promocji. Jeśli użytkownik sieci kupi określony produkt z naszego linka/polecenia my otrzymujemy prowizję. Tak to w wielkim skrócie wygląda.

Sprzedaż odsłon i bannerów - jest to mniej popularne, niż płacenie za kliknięcia, ponieważ reklamodawca płaci nie za jakieś konkretne działanie, tylko za samo pokazanie komuś swojego bannera. Przy tej metodzie jednak potrzebujemy sporej rzeszy czytelników.

Na koniec należy pamiętać o jednym - częste wpisy na blogu !
Bo co by nie było czytelnicy raczej nie będą wracać po to tylko, by go podziwiać albo zachwycać się super tytułem.
Wracać będą, by czytać to, co piszesz, co masz do pokazania, żeby skorzystać z linków, które udostępnisz - wracać więc będą dla Twoich wpisów.

Bądź dokładny, aktualny i przede wszystkim konsekwentny a osiągniesz sukces !

Ryszard Miśkiewicz

P.s.
Za darmo dowiedz się jak działać w nowoczesnym Biznesie Internetowym
http://www.gdziezarobic.implesite.pl/

źródło:
http://artelis.pl/

środa, 20 lipca 2011

Jak postępować, aby inni nas polubili

Tylko będąc w dobrych relacjach z innymi możemy czuć się szczęśliwi. Rozumiejąc pewne istotne mechanizmy i zachowania, zaczniesz przyciągać do siebie osoby, które umożliwią Ci rozwój.

Szczere zainteresowanie drugą osobą.

Dobry rozmówca to dobry słuchacz. Rozpoczynanie rozmowy jest niczym innym jak słuchaniem i próbą znalezienia wspólnej płaszczyzny. Stawiając naszym współrozmówcom wiele pytań wykazujemy zainteresowanie nim. Poznajmy jego zainteresowania. Rozmawiając z kimś o jego pasjach, torujemy sobie drogę do przejścia na inne tematy, w których możemy zacząć poruszać własną sprawę. Okazuj podziw dla jego osiągnięć w danej dziedzinie. Jeżeli poświęcimy czas na zgłębienie potrzeb i zainteresowań rozmówcy osiągniemy zamierzony skutek.
Rozmowa jest czymś naturalnym i instynktownym. Sztuczność konwersacji wynika z mało zrelaksowanej postawy rozmówców. Nie ma żadnej logicznej struktury konwersacji! Najbardziej ciekawe rozmowy, to te, w których przeskakuje się między tematami. Można rozmawiać o życiu i o świecie. Mowa jest jednym ze sposobów wyrażania naszych myśli, uczuć, naszej woli oraz podstawowym środkiem porozumiewania się.

Uśmiech na twarzy.

Jak zrobić dobre wrażenie? Wystarczy się uśmiechać. Dajmy się poznać z pozytywnej i radosnej strony, a będziemy traktowani jak przyjaciele. Uśmiech zmienia tonacje głosu i nastawienie.Nawiązuj przyjemny, naturalny i ciepłego kontaktu z druga osobą. Trenuj patrzenie w oczy. Jednak nie może być to wpatrywanie się, takie zachowanie może zostać odebrane jako nachalne.

 Zapamiętywanie imion.

 W ten sposób okazujemy szacunek, a osoba zapamiętana z imienia i nazwiska czuje się kimś szczególnym i ważnym. Skojarz imię z wyglądem np. Ania – czerwona bluzka, bo akurat ma sobie taką bluzkę. To taka technika pamięciowa, Tomek – pyzata twarz itp.

Poczucie humoru.

Osoby zalęknione, niepewne siebie, są bardzo poważne, co stwarza dystans w relacjach. Nie traktuj siebie zbyt poważnie. Śmiej się z siebie i dbaj o rzeczy, które się liczą - oto wyjście z samoudręczenia.

Powściągliwość krytyki.

Jeżeli chcemy zjednać sobie ludzi, musimy – nawet w chwili złości - nauczyć się osiągnąć spokój, zanim jeszcze damy upust naszym emocjom poprzez krytykę innych. Ludzie posiadają niezaspokojoną potrzebę - potrzebę uznania. Jak narobić sobie wrogów? Wystarczy powtarzać ludziom, jak bardzo się mylą.
Człowiek realizuje się poprzez kontakt z drugą osobą. Proste, oczywiste rozwiązania, bywają wypierane przez naszą psychikę. Znajdź w sobie osobowość, która przyciąga innych.

Ryszard Miśkiewicz

P.S.
Przyciągaj do siebie ludzi podobnie myślących, co da Ci duże możliwości w rozwoju i w biznesie.
Istnieje duża szansa, że dzięki publikacji „Sztuka przyciągania ludzi” dowiesz się więcej na temat psychologii i pozytywnego oddziaływania na ludzi niż w ciągu całego swojego życia. Rozumiejąc pewne istotne mechanizmy i zachowania, zaczniesz przyciągać do siebie osoby, które umożliwią Ci rozwój. Dowiesz się, jak je traktować, aby Wasza znajomość i relacje przynosiły obustronne korzyści.

źródło: 
http://artelis.pl/

wtorek, 5 lipca 2011

Kto nie plotkuje, ten nie awansuje

Plotki traktujesz jako czczą paplaninę? Błąd! Włącz się do rozmowy o nowej bryce szefa, a pokażesz, że jesteś swój chłop. 

Co z tego, że jedną trzecią dnia spędziłeś na towarzyskich rozmowach, przez co znów nie skończyłeś ważnego raportu?
Robota nie zając, nie ucieknie.
A ty osiągnąłeś dużo, dużo więcej. Zdobyłeś sympatię i zaufanie kolegów. Pokazałeś im, że jesteś jednym z nich. Teraz myślą o tobie: fajny facet, świetny kolo, swój gość! Gdybyś był nieśmiałym milczkiem, wszyscy omijali by cię szerokim łukiem. Bo skoro nie uczestniczysz w mieleniu jęzorem, to pewnie słuchasz uważnie, co mówią inni, a potem donosisz komu trzeba!

Zauważ, że samotnicy i ludzie oszczędni w słowach rzadko awansują. W przeciwieństwie do tych, którzy gadają jak najęci. Ci ostatni uchodzą za szczerych, otwartych, kontaktowych, a więc – zdaniem tzw. ogółu – nadają się do kierowania ludźmi. I faktycznie, często pną się po szczeblach kariery.

Komu ufać, a kogo się bać

Związki międzyludzkie i osobiste doświadczenia zajmują w naszych konwersacjach 70 proc. czasu. Mniej więcej połowa jest poświęcona osobom trzecim, czyli nieobecnym podczas rozmowy. Nawet w tak nobliwych miejscach, jak bufety dla wykładowców akademickich, rozmówcy z naukowych tematów szybko przerzucają się na plotki o ludziach. Tym bardziej w korporacjach wałkowane są na okrągło wszelkie sensacje, wpadki czy afery z udziałem naszych kolegów i koleżanek.

Dlaczego paplaninę o nowym land roverze prezesa, preferencjach seksualnych dyrektora HR i powiększonym biuście księgowej uważamy za bardziej interesującą od informacji na temat strategii korporacji na najbliższe 10 lat? Odpowiedź jest prosta: plotka sprawia, że świat biznesu się kręci. To ona pozwala określić, na kim można polegać, kto trzyma z szefostwem, a kto wypadł z jego łask. Mówiąc krótko, plotka wzbogaca twoją wiedzę społeczną. I pomaga ci się odnaleźć w skomplikowanych relacjach międzyludzkich – oczywiście jako ten, który należy do kręgu wtajemniczonych.

Dotykanie i iskanie

Według psychologów ewolucyjnych, konwersacje, które prowadzą z sobą ludzie, są tylko formą iskania. Jak wiadomo, małpy człekokształtne dotykają się i iskają dużo częściej i intensywniej, niż by to wynikało ze względów higienicznych. Dotyk jest wyrazem przywiązania. Przypieczętowaniem lojalności. Komunikatem: „Wolę przebywać teraz tutaj i gzić się z tobą, niż być tam z tą wstrętną Lucy”. Podobnie jest z przedstawicielami gatunku Homo Sapiens. Zapomnij więc o tych wszystkich wzniosłych bzdurach na temat Szekspira i Goethego. I wbij sobie do głowy, że nasze rozmowy w firmowej kuchni, w palarni czy przy automacie do kawy to jedynie iskanie. Rodzaj deklaracji: „Jesteś dla mnie tak ważny, że warto poświęcić czas na pogaduszki z tobą”.

No i wreszcie przestań się rozliczać z godzin spędzonych na plotkowaniu. Czy w to wierzysz, czy nie, trudno o lepiej wykorzystany czas w pracy. Może nie przyczyniłeś się do podniesienia wydajności twojej firmy czy zespołu, ale bardzo pomogłeś rozwojowi swojej kariery. Zdobyłeś sympatię rzeszy ludzi, którzy odtąd będą cię – bezinteresownie – promować.

Ryszard Miśkiewicz

P.S.
Zobacz jak jest TUTAJ

Źródło: wp.pl

piątek, 24 czerwca 2011

Czy MLM to biznes dla każdego?

Decyzja, akcja, działanie.

Każdy chciałby mieć pracę fajną i dochodową. 

Bardzo często spotykam się z opiniami, że skoro marketing sieciowy jest taki fajny, łatwy, dochodowy i prosty, to oznacza, że jest to biznes dla każdego, bo każdy chciałby mieć pracę fajną, łatwą, dochodową itd. i zastanawiające jest, dlaczego, tak niewiele w sumie osób próbuje swoich sił w tej działalności a jeszcze mniej osiąga w niej sukces na miarę swoich oczekiwań?

Podstawowe pytanie brzmi - czy rzeczywiście jest to biznes dla każdego? Odpowiedź brzmi - oczywiście nie. Wszyscy znamy powiedzenie, że jeśli coś jest dla wszystkich, to tak naprawdę, jest dla nikogo. Tak samo jest w tym przypadku.

Dla wszystkich, to tak naprawdę dla nikogo

Każdy z nas ma wrodzone lub nabyte umiejętności, zdolności i predyspozycje, które powodują, że jest dobry i sprawdza się w tej a nie innej dziedzinie. W tym biznesie, moim zdaniem, najważniejsza jest cierpliwość i systematyczność w dążeniu do osiągnięcia zamierzonego celu, odporność na odmowne odpowiedzi udzielane w trakcie rozmów z potencjalnymi kontrahentami i współpracownikami oraz upór i konsekwencja w codziennej pracy. Posiadanie tych cech charakteru pozwala na osiągnięcie w tym „fachu” sukcesu.

Pozwala, ale nie daje gwarancji

Warunkiem koniecznym do osiągnięcia sukcesu jest bowiem podjęcie działania. Można mieć wszystkie wymienione wyżej cechy, wspaniałe przygotowanie teoretyczne i najlepszego sponsora gotowego poświęcić nowemu współpracownikowi każdą wolną chwilę - jeżeli nie zaczniemy działać- nic nam to nie da.

Siedząc na wersalce albo oglądając telewizję niczego nie zmienimy. Znam wiele osób, dla których MLM był pierwszą pracą i które dzięki regularnej, codziennej i mądrej pracy osiągnęły w MLM prawdziwy sukces, ale nie znam ani jednego przypadku osiągnięcia sukcesu przez osobę, która co prawda spełnia powyższe warunki, ale nie podjęła żadnego wysiłku żeby wspomóc je działaniem.

Siedząc na kanapie niczego nie zmienisz

To właśnie działanie albo jego brak odróżnia ludzi sukcesu od wiecznych malkontentów i „narzekaczy”. Jak łatwo się domyślić, tacy ludzie będą najgłośniej mówić, że MLM jest do niczego, bo oni „chcieli” ale nic z tego nie wyszło.

Z drugiej strony, w marketingu sieciowym nie ma znaczenia to, jakie posiadasz wykształcenie i znajomości czy pochodzisz z dużego miasta czy z małej wioski. Znajomość większej ilości osób bywa pomocna, ale też nie zawsze przekłada się to na wymierne wyniki. Nie ma reguły, że w wielkim mieście jest łatwiej (bo jest wielu potencjalnych klientów) niż w małej miejscowości liczącej kilkuset mieszkańców. Co więcej, bardzo często osobami osiągającymi najlepsze wyniki są osoby z małych miast i miasteczek.

Stereotypy sukcesu

Podobnie jest z wykształceniem i zamożnością. Może ono pomóc, ale nigdy nie zagwarantuje osiągnięcia sukcesu. Wszyscy znamy dziesiątki inteligentnych, gruntownie wykształconych, mądrych i oczytanych osób, które nie radzą sobie w życiu i żyją poniżej własnych oczekiwań. Nieprawdziwym stereotypem jest również przekonanie, że osoba biedna (przynajmniej według ogólnie przyjętych standardów) nie może zaistnieć w tym biznesie, ponieważ

• po pierwsze - nie ma środków na to, żeby rozpocząć działalność,
• po drugie - nie może sobie pozwolić na brak dochodów przez kilka miesięcy zwłaszcza, jak jest to dla niej jedyne źródło utrzymania.

Nic bardziej mylnego

Być może, w tradycyjnym biznesie jej droga do sukcesu finansowego byłaby cięższa i dłuższa niż osoby, która ma na starcie większe możliwości finansowe, niemniej w network marketingu wszyscy na początku startują z tego samego poziomu - od zera. Bardzo prawdopodobne jest natomiast to, że osoby czujące się w jakiś sposób „gorsze” od innych - czy to w wyniku gorszego ich zdaniem wykształcenia, pochodzenia, zdolności czy umiejętności, osiągną w tym biznesie znacznie więcej niż inni. Dlaczego?

Wyrwać się z kręgu niemocy

Bo bardzo często mają motywację do tego, żeby zmienić coś w swoim życiu i wyrwać się z kręgu niemocy i marazmu, w którym się znajdują. Oczywiście nie wszyscy i nie zawsze osiągną sukces. Warunkiem koniecznym jest to, o czym pisałem wcześniej - systematyczność, wytrwałość i przede wszystkim podjęte od razu regularne DZIAŁANIE.

Ryszard Miśkiewicz

P.S.
Za darmo:
http://gdziezarobic.implesite.pl/


źródło:
http://artelis.pl/

niedziela, 12 czerwca 2011

Niezdrowe połączenia

Tego nie wolno łączyć!

Niektórych produktów żywnościowych nie powinno się łączyć, ponieważ razem tracą one wartości odżywcze, a nawet mogą być szkodliwe. Dowiedz się, jakich połączeń powinieneś się wystrzegać, żeby zachować zdrowie.

Biały ser z pomidorem
Częste spożywanie pomidorów z produktami nabiałowymi (np. z twarogiem), może doprowadzić do bolesnej choroby stawów. Zawarte w pomidorach kwasy (cytrynowy, jabłkowy, chlorogenowy i kumarynowy), łączą się z wapniem tworząc nierozpuszczalne kryształki, które odkładają się w stawach i doprowadzają do powstania stanów zapalnych wywołujących silne bóle.

Czerwone mięso z winem

Jednym z najcenniejszych składników czerwonego mięsa jest żelazo. Natomiast garbniki zawarte w winie ograniczają wchłanianie tego pierwiastka w przewodzie pokarmowym. Dlatego też, według dietetyków, popijanie czerwonego mięsa winem jest niewskazane.

Ser z mięsem

Ser zawiera fosfor, który ogranicza wchłanianie cynku z mięsa. Poza tym, zarówno sery jak i mięsa obfitują w tłucze nasycone, które spożywane w nadmiarze szkodzą zdrowiu.

Grzyby z alkoholem

Popijanie grzybów alkoholem może prowadzić do ciężkich dolegliwości trawiennych. Alkohol ścina specyficzne białko grzybów, tak, że staje się ono niestrawne. Najbardziej niebezpieczne jest spożycie alkoholu z czernidlakiem pospolitym. Ten gatunek grzybów zawiera koparnynę, która zatrzymuje utlenianie alkoholu etylowego na etapie aldehydu. Picie alkoholu, nawet do trzech dni po zjedzeniu tych grzybów, stanowi zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia.

Alkohol i warzywa

Niewskazane jest również spożywanie alkoholu z warzywami. Wysokoprocentowe trunki utrudniają przyswajanie witaminy B1, która jest cennym składnikiem warzyw, np. w fasoli.

Ziemniaki i jaja

Jajek nie powinno się podawać z ziemniakami, ponieważ te ostatnie zawierają szczawiany. Substancje te hamują przyswajanie wapnia oraz żelaza, czyli cennych składników, zawartych w jajach.

Ryba z warzywami krzyżowymi

Nie powinno się łączyć ryb z warzywami zawierającymi goitrogeny (brokuły, kalafior, kapusta, brukselka). Substancje te blokują przyswajanie jodu, który jest cennym składnikiem ryb morskich, odpowiadającym m.in. za właściwe funkcjonowanie tarczycy. Żeby zneutralizować goitrogeny, należy gotować warzywa, nie przykrywając garnka przez pierwszych kilka minut.

Ser i rośliny strączkowe

Ser jest bogatym źródłem wapnia. Nie powinno się go spożywać w połączeniu z ziarnami roślin strączkowych (tj. fasola, groch, bób), które zawierają składniki utrudniające przyswajanie tego pierwiastka

Mleko z razowymi dodatkami

Wchłanianie wapnia z nabiału utrudniają również włókna razowe, zawarte w produktach tj. niektóre płatki śniadaniowe, pieczywo.

Kawa z mlekiem

Zawarte w kawie kwasy reagują na białko mleka utrudniając trawienie. Po wypiciu kubka kawy z mlekiem spożyte pokarmy zalegają w żołądku.

Herbata z cytryną

Liście herbaty zawierają glin, czyli pierwiastek, który przyczynia się do powstania choroby Alzheimera. W samym naparze jest on nieprzyswajalny przez organizm, więc herbatę można spożywać bez obaw o zdrowie. Niewskazane jest jednak dodawanie do niej cytryny, ponieważ zmienia ona nieprzyswajalny glin w łatwo wchłaniany cytrynian glinu.

Ogórek i pomidor

Świeżych ogórków nie powinno się łączyć z produktami o wysokiej zawartości wit. C tj.: pomidory, kapusta, papryka, natka pietruszki. Ogórki zawierają enzym askorbinowy, który utlenia wit. C. Z badań wynika, że nawet niewielka ilość tego składnika (zawarta w jednej łyżeczce soku z ogórków) niszczy całą witaminę C z aż trzech litrów soku z pomidorów.

Ryszard Miśkiewicz
żródło:
Kuchnia.wp.pl

P.S.
Darmowy kurs:
http://gdziezarobic.implesite.pl/

niedziela, 5 czerwca 2011

Najbardziej dochodowe prace wakacyjne

Pomoc biurowa, hostessa i kurier to wakacyjne zawody, które przyniosą tego lata największe średnie zyski w Polsce – wynika z najnowszych danych przygotowanych przez firmę Work Service.




Początek czerwca oznacza zbliżający się koniec roku szkolnego i akademickiego, dla wielu osób będzie to czas wypoczynku i relaksu, jednak coraz częściej Polacy w tym miesiącu szukają zajęcia dającego dodatkowe zarobki. Zanim rozpoczniemy poszukiwania pracy tymczasowej, która wypełni czas letnich miesięcy, warto zapoznać się z rankingiem prac wakacyjnych, wskazującym kto otrzymuje najwyższe płace.

- Praca tymczasowa w okresie wakacyjnym z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością. Najwyższe wynagrodzenie za prace wakacyjne można uzyskać jako hostessa. Stawki godzinowe w tej profesji dochodzą nawet do poziomu 18 zł netto, co przy niespełna 85 godzinach pracy jest wstanie zapewnić środki na zagraniczną wycieczkę o wartości 1500 zł.

- Dokonując wyboru wakacyjnej profesji, należy zwracać uwagę na duże zróżnicowanie w płacach. Wynagrodzenie hostessy może wahać się od ponad 8 zł za godzinę do 18 zł. Najmniejsze zróżnicowanie płacowe występuje wśród osób rozdających ulotki, natomiast najwyższe średnie zarobki można uzyskać pracując jako pomoc biurowa.

Trzecie miejsce w przygotowanym przez Work Service rankingu najbardziej dochodowych prac wakacyjnych zajęła profesja kuriera. Wysokie średnie zarobki na poziomie 12 zł netto za godzinę oraz sprzyjające warunki pracy na świeżym powietrzu, są dużymi atutami takiej formy wakacyjnego zatrudnienia.
Na dalszych miejscach można znaleźć jeszcze dwie prace tymczasowe, które zapewniają średnie zarobki przekraczające stawki godzinowe na poziomie 10 zł netto.

Obie te profesje wymagają dodatkowych kompetencji. W przypadku ankietera wymagana jest podstawowa wiedza związana z realizacją badań socjologicznych, zaś od osób rozwożących pizzę zwykle oczekuje się posiadania środka transportu oraz prawa jazdy upoważniającego do korzystania z niego.

- W okresie letnim, w Polsce jak i innych krajach, bardzo popularne są prace sezonowe związane z ogrodnictwem. Niestety na rodzimym rynku płace w tym sektorze są znacznie niższe niż za granicą, bo nie przekraczają one poziomu 10 zł za godzinę netto.

- Natomiast wszystkie osoby liczące na dodatkowy zarobek, związany z pracą w kuchni lub przy świeżej żywności, powinny uprzednio zadbać o aktualne badania sanepidu. Bez aktualnych uprawnień nie ma co liczyć na uzyskanie pracy w gastronomii, a co za tym idzie możliwości otrzymywani dodatkowych napiwków.

Ryszard Miśkiewicz

P.S.
A zatem - jeśli chcesz dowiedzieć się, jak zarabia się duże pieniądze w XXI wieku, koniecznie zarezerwuj sobie pół godziny na udział w prezentacji w najlepszym dla Ciebie terminie, a zmieni to Twoje spojrzenie na pieniądze i pokaże Ci, jakie już teraz masz możliwości! 
http://bsg-polska.org/index.php?r=t@u30bqr2rn

Źródło: Work Service

sobota, 14 maja 2011

Praca nad odpoczynkiem

Przez pięć dni roboczych czekasz na weekend, a kiedy wreszcie nadchodzi, nie potrafisz go wykorzystać tak, żeby porządnie wypocząć i w rezultacie w poniedziałek jesteś tak zmęczony, że nie możesz się doczekać soboty?

Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego niż odpoczynek. Nie bez przyczyny jednak rodzice wpajają małym dzieciom, jak kultywować porę relaksu, a właściciele psów uczą swoje czworonogi, że odpoczynek jest święty – mądre odpoczywanie to wielka sztuka.

Wielkimi krokami zbliżają się letnie wakacje, dla wielu z nas pora najdłuższego i najważniejszego urlopu w roku. Warto zawczasu przyswoić sobie kilka zasad wypoczywania, żeby, gdy nadejdzie czas, nie zmarnować go na desperacką pogoń za chwilą relaksu.



1. Co to znaczy odpocząć?

Wbrew pozorom to pytanie ważne, a odpowiedź wcale nie jest oczywista. Codzienny odpoczynek polegający na położeniu się przed telewizorem niekoniecznie jest tym, co nasz organizm lubi najbardziej i co go relaksuje. Bo odpoczynek wcale nie musi wiązać się z bezczynnością, wręcz przeciwnie, niektórzy preferują wyłącznie relaks aktywny. Zanim zabukujemy bilety i zarezerwujemy pokoje w hotelu, warto zastanowić się, co nas najbardziej odpręża i tak zaplanować wakacyjny wypoczynek, żeby mieć możliwość wykorzystania tej wiedzy w praktyce.



2. Wreszcie się wyśpię…

Codziennie rano, gdy budzik dzwoni o przerażającej godzinie, odgrażamy się, że na urlopie to my się dopiero wyśpimy! Kiedy jednak przychodzi co do czego i postanawiamy spać do oporu, budzimy się potem z bólem głowy i jeszcze bardziej zmęczeni niż gdy kładliśmy się do łóżka. Niestety, taka jest reakcja organizmu nieprzyzwyczajonego do zbyt długiego przebywania po drugiej stronie jawy. Odsypianie trzeba więc zaplanować, codziennie przestawiając budzik o kwadrans do przodu i stopniowo przesuwając do przodu porę wstania z łóżka. Należy jednak wziąć pod uwagę, że przyzwyczajenie działa w obie strony i ciężko będzie nam wrócić do zrywania się o szóstej, gdy nauczymy się budzić o dziesiątej.


3. Smacznego, zdrowego

Bywa, że przed wakacjami zarzekamy się, że gdy tylko będziemy mieli więcej czasu, zaczniemy przygotowywać sobie wyszukane i dietetyczne potrawy albo jadać tylko w dobrych restauracjach. W praktyce często kończy się na fast foodach usprawiedliwianych tym, że „przecież są wakacje”. Zamiast podejmować zdrowotne postanowienia, których i tak nie dotrzymamy, lepiej wprowadzić w życie kilka prostszych zasad, które sprawią, że także nasz organizm poczuje się jak na urlopie. Na początek zrezygnujmy z napojów gazowanych, które zawierają ogromne ilości cukru albo kontrowersyjnych słodzików, takich jak aspartam, wyeliminujmy produkty zawierające glutaminian sodu, np. zupki w proszku czy mieszanki przypraw, a zamiast jednego batona dziennie zjedzmy owoc. To nie są duże wyrzeczenia, ale gdy wejdą nam w nawyk, wyjdą też na zdrowie!


4. Czego oczy nie widzą…

Należy pamiętać, że nasz sposób wypoczynku może nam także zaszkodzić i to w taki sposób, że przekonamy się o tym dopiero po jakimś czasie. Żeby się przed tym ustrzec, trzeba przestrzegać kilku podstawowych zasad:

- w czasie spacerów i uprawiania sportu musimy mieć ze sobą wodę niegazowaną i popijać ją regularnie. Do odwodnienia organizmu dochodzi bardzo szybko i niezauważenie, a gdy zorientujemy się, że bardzo chce nam się pić, jest już za późno.

- nie wolno przystępować do żadnej aktywności sportowej bez uprzedniej rozgrzewki. Nierozruszane stawy i nierozciągnięte mięśnie zbuntują się błyskawicznie, a kontuzja może nam pokrzyżować plany wakacyjne; dobrze, jeśli tylko tegoroczne…

- promieniowanie UV dociera do naszej skóry nie tylko w ewidentnie słoneczne dni. Szkodliwe promieniowanie przedostaje się także przed chmury, gałęzie drzew i ubrania. Dlatego krem z filtrem trzeba nakładać zawsze przed wyjściem na zewnątrz, nawet, jeśli pogoda nie jest plażowa.

- wakacje to sezon na kleszcze. Ich ugryzienie może być bardzo niebezpieczne, więc jeśli nie mamy zamiaru szczepić się przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu, koniecznie oglądajmy się starannie po każdej wyprawie do lasu czy na łąkę.


5. Dress code

Po całym roku spędzonym w eleganckich butach, w przypadku kobiet dodatkowo na wysokich obcasach, które mogą mieć dla stóp i kręgosłupów katastrofalne skutki, odrzućmy dress code i ubierajmy się tak, żeby było nam wygodnie, przewiewnie, luźno. Dajmy odpocząć upchniętym w sztywnych butach stopom, uwolnijmy ściskane ciasnymi kołnierzykami szyje, odziejmy w luźne podkoszulki ramiona wtłaczone w nieelastyczne rękawy żakietów i marynarek. Luźny strój to ulga nie tylko dla ciała, ale także ważny sygnał dla mózgu: nie jesteśmy w pracy, można wyluzować.


6. Praca zostaje w domu

Bez względu na to, czy preferujemy odpoczynek aktywny, czy spędzimy dwa tygodnie leżąc plackiem na plaży, jedno pozostaje niezmienne: wakacje polegają na tym, że się nie pracuje. Dlatego: służbowa komórka zostaje w domu, służbowa poczta czeka na koniec urlopu, gazety branżowe zostają w kioskach, a niecierpiące zwłoki tematy do przemyśleń na pewno bez problemu pocierpią jeszcze trochę, bo na wakacjach nie myślimy o pracy!

Upragniony urlop możemy łatwo zmarnować, jeśli nie będziemy wystrzegać się sytuacji i zachowań, które mogą zaszkodzić naszemu zdrowiu czy dobremu samopoczuciu. Toksyczne myśli, np. zastanawianie się nad tym, co mamy do zrobienia po powrocie do biura albo odliczanie dni do końca wyjazdu i zamartwianie się, że zostało coraz mniej czasu, potrafią zatruć nawet najcudowniej zapowiadający się urlop. Dlatego naprawdę warto popracować nad planem wypoczynku i jak najlepszym wykorzystaniem wolnego czasu, bo następna okazja dopiero za rok!


Ryszard Miśkiewicz

P.S.
Na każdy wypoczynek przydało by się nieco dodatkowej kasy:
darmowy kurs:
http://www.gdziezarobic.implesite.pl/

Możesz również zarabiać już teraz:
http://aromat.aromagroup.pl/
Tekst: Julia Wolin

piątek, 22 kwietnia 2011

„Życzliwość nie tylko od święta”.

Dla mas - morda w grymas 

Życzliwość” to nie tylko zwykły uśmiech. To zdecydowanie coś więcej. Uśmiechnięta twarz tego czy owego człeka, absolutnie nie daje gwarancji, iż ów osobnik jest życzliwy! To zwykły mit. Owszem ludzie wolą innych o pogodnym usposobieniu, często uśmiechniętych czy wręcz zabawnych.

Życzliwość od święta.
To tak jakby iść asfaltem i potknąć się o wystające kamienie. Takie życie. Nie widzisz, nie czujesz a już leżysz.

Zbyt jednak wiele widzieliśmy, aby wręczać laurki wszystkim osobom z przylepionym grymasem na twarzy zwany uśmiechem.
Życzliwość” rozpoznajemy po …. czynach!  Wspomnijmy o święcie, mający korzenie w USA. Tak, to prawda. Szkoda, że - być może z braku miejsca umknęło wiele z tego tematu. Tu wcisnę małą ciekawostkę. Skoro mowa o USA, to dużą rolę odegrał w rozwijaniu „serdeczności czy życzliwości” prezydent George Bush i jego żona. Dziwne? Zależy, dla kogo. George Bush, bodajże jako jedyna głowa państwa miał „dziwny zwyczaj” prowadzenia korespondencji w formie małych, pisanych odręcznie „notatek”. Dla wielu było niezmiernie sympatycznie otrzymać zwykłą karteczkę z napisem „The White House” i odręcznym pismem któryś z tych osób. Oboje wraz z małżonka, Barbarą wprowadzili do pism szereg nowych form grzecznościowych. Nie bali się podziękować, zażartować czy przeprosić za wysłanie odpowiedzi po kilku miesiącach.

Oczywiście, że pomijam całkowicie inną stronę prezydenta USA. Ta ocena to inny obszar. Faktem jest, że w promocji „życzliwości” w społeczeństwie, państwo Bush mieli swój duży udział.

Szkoda, że wśród wielu „znamienitych” polityków ten zwyczaj się nie przyjął. Zamiast tego został przyjęty zwyczaj zwany w kuluarach - „morda w grymas dla mas!”. Czyli bez względu na samopoczucie, okoliczności, fakty „rżnij głupa z szerokim uśmiechem na gębie. Ludzie to kupią na pniu. Bezwarunkowo”. Ten cytat pochodzi z ust z jednego uznanych w „fachowców” od PR w Europie.

Czy to owa słynna „życzliwość”? Absolutnie nie. To chamskie, aroganckie kłamstwo i oszustwo. To sadyzm, kopanie kogoś innego z bezczelnym uśmiechem na twarzy. Z tym trzeba bezwzględnie walczyć.

Aby być „życzliwym” potrzeba jeszcze czegoś bardzo ważnego i priorytetowego. Czynu, działania. To właśnie postępowanie determinuje fakt, czy ktoś jest życzliwy czy zwykłym obłudnikiem, cynikiem wykorzystującym naszą ufność.

Człowiek „życzliwy” wcale nie musi być uśmiechnięty. Absolutnie nie. Ktoś nam ustępuję miejsca w autobusie. Nie musi się uśmiechać. Jest życzliwy, ustąpił miejsca, lecz ma zły dzień. Boli go brzuch, stracił pracę, ma problemy osobiste przerastające go na daną chwilę. Powodów może być mnóstwo. Znamy wiele osób, które poświęcają swój czas innym a uśmiech rzadko gości na ich twarzy. Gdzieś „genetyka” nie powiązała z sobą właściwych genów. Czy to ich wina?

Warto również pamiętać, że znaczna część ludzi wykorzystuje „życzliwość” innych do własnych prymitywnych celów. Należy to rozróżniać i ostro z tym walczyć.

Spoglądając na twarze prezenterów telewizyjnych, dziennikarzy, polityków czy urzędników zanim określimy ich jako „życzliwych” spójrzmy na ich czyny. Ilu z nich jest wartych tego słowa? Ilu z nich słowo „życzliwość” wyprowadziło na śmietnik cywilizacji? Zanim podniesiemy dłonie do oklasków, przemyślmy ich dotychczasowe działania. Przyjrzyjmy się im nieco z bliska, zabawmy się w „archeologów” i wykopmy z ich życiorysu prawdę. A proszę wierzyć, że zwykły ekran telewizora zmienia człowieka niebywale.

Kilkanaście lat temu miałem możność uczestniczyć w imprezie charytatywnej, organizowanej przez pewien znany hotel warszawski. Ze zdumieniem zobaczyłem znanego komentatora sportowego Włodzimierza Szaranowicza i piosenkarkę o pseudonimie Kayah. Nigdy nie sądziłem, że są to osoby niskiego wzrostu. Tak telewizja diametralnie zmienia naszą rzeczywistość.

Identycznie jest z życzliwością. Nie dajmy się omamić zewnętrznym pozorom wielu osobom. Nigdy nie wiadomo czy za jakąś maską z uśmiechem nie czai się tyran, bandyta z nożem, oszust polityczny czy zwykły złodziej.

Życzliwość ma także jeszcze jeden wymiar. Czas. To, że ktoś raz nam pomógł wstać, podnieść się z upadku nie oznacza, że jutro uczyni tak samo.

Życzliwość to dar czynienia zawsze.

Często z uśmiechem, chociaż nie zawsze. Warto o tym pamiętać i starać się wychowywać nasze dzieci, wnuki, innych członków rodziny, sąsiadów, znajomych i nieznajomych. I nie wolno zapomnieć o sobie.

Należy też zachować pewną równowagę. Nadmiar życzliwości też bywa katastrofalny w skutkach, potrafi rodzić bardzo nieprzyjemne sytuację. Tak jak jej niedosyt.

Prawdą jest, że pojawiający się uśmiech na twarzy wielu, jest pierwszym, małym i skromnym krokiem ku normalności, ku człowieczeństwu. I za to należą się słowa uznania. Za ten mały krok ku codzienności.

Ryszard Miśkiewicz

P.s.

Ten darmowy kurs pomoże Ci w wyborze drogi do osiągnięcia sukcesu.

http://www.gdziezarobic.implesite.pl/

źródło: http://artelis.pl/

czwartek, 14 kwietnia 2011

5 najczęściej popełnianych błędów przez osoby zaczynające pracę na własny rachunek i podpowiedzi jak ich uniknąć

Zwykle kiedy zaczyna się pracę w domu, na początku dajesz się uwieść poczuciu wolności jakie jednocześnie dostajesz i zaczynasz popełniać błędy, które mogą być kosztowne i w efekcie podminować twój plan pracy na własny rachunek.

Wcale nie musi tak być. Przeczytaj jakie błędy możesz popełnić na początku i jak możesz ich uniknąć.
    
** Nieutrzymywanie profesjonalnego poziomu i wizerunku **

Może klient nie zawsze ma rację, ale zawsze należy go traktować z szacunkiem. Niezadowolony klient opowie o swoim niezadowoleniu 10 innym osobom, które mogłyby zostać twoimi klientami, co w dobie Internetu może być szczególnie przykre.
Jeśli klient jest niezadowolony, postaraj się przede wszystkim zrozumieć co w rzeczywistości jest przedmiotem niezadowolenia. Jeśli zarzuty są zasadne, potraktuj je jako bezcenną informację zwrotną i okazję do poprawienia poziomu swoich usług.     
Twój wizerunek powinien być zawsze jak najbardziej profesjonalny. Jeśli idziesz na spotkanie z klientem, pamiętaj o odpowiednim ubraniu, co czasem jest łatwo zlekceważyć, gdy pracujesz w domu i spotkania z klientem nie są chlebem powszednim. A gdy zamieszczasz zdjęcia w Internecie, na których można cię zidentyfikować, niekoniecznie powinny to być zdjęcia z imprez, ze szklanką piwa w ręku. Gdy klient obejrzy takie zdjęcia, zastanowi się 2 razy zanim własnie tobie zleci nowy projekt.

** Praca za zaniżone stawki **

Czy świadczysz usługi, czy sprzedajesz produkty, zawsze zastanów się kilka razy zanim ustalisz swoje stawki. Jeśli będziesz nisko cenił swoją pracę, klient również będzie ją nisko cenił. Im taniej będziesz sprzedawał swoje usługi/produkty, tym więcej będziesz pracował, ale nie koniecznie więcej zarabiał.
Jeśli otrzymujesz zlecenie za 250 zł i zajmie ci ono 5 godzin, możesz liczyć, że zarabiasz 50 zł na godzinę. W rzeczywistości twój zarobek to tylko część tych 50 zł. Ta stawka powinna pokryć również koszty prowadzenia biznesu np.  połączenia z Internetem, przesyłki, wydruki, koszty zakupu materiałów biurowych, koszty dojazdów na spotkania z klientem itd.  Ile wtedy zostaje dla ciebie?     
Zbyt niskie stawki mogą nie dać ci możliwości utrzymania się z tego biznesu. Aby właściwie oszacować swoje ceny, wylicz ile czasu zajmie ci dostarczenie klientowi usługi, do tego dodaj koszty utrzymania i prowadzenia biznesu w tym czasie oraz ile chciałbyś na tym zleceniu zarobić.

** Praca bez umowy **

Pierwsza rzecz jaką powinieneś mieć opracowaną to  wzór umowy, na podstawie której będziesz przyjmować zlecenia. W umowie powinien znaleźć się zakres prac, termin wykonania, warunki przekazania pracy, warunki płatności oraz opis tego co będzie się działo jeśli klient nie będzie zadowolony z usługi. Jeśli sprzedajesz produkty, w regulaminie zawsze powinny się znaleźć warunki rezygnacji, reklamacji i zwrotu pieniędzy.  
Umowa lub regulamin zakupów mają za zadanie zabezpieczyć zarówno twoje interesy jak i interesy twojego klienta. Nie proponuj klientowi umowy, która zabezpiecza tylko twoje interesy, klient może nabrać podejrzeń, a tego na pewno nie chcesz.

** Brak marketingu **

Żaden biznes nie utrzyma się bez marketingu. Jeśli nie prowadzisz działań marketingowych, nie masz biznesu. A jeśli chcesz prowadzić biznes, musisz prowadzić działania marketingowe.
Zacznij od zastanowienia się kto jest twoją grupą docelową i dlaczego mają kupić właśnie ten produkt/usługę i właśnie od ciebie. Potem zastanów się, gdzie możesz „spotkać” swoja grupę docelową i jak do nich dotrzeć, aby podłożyć im pod nos swoje materiały marketingowe. Przygotuj plan działań marketingowych i przynajmniej raz dziennie rób cokolwiek z tego zakresu.

** Nie znasz prawdziwych liczb związanych z prowadzeniem swojej działalności **

Jeśli uważasz, że potrzebujesz zarabiać dokładnie tyle samo, ile w pracy na etacie, to prawdopodobne jesteś w błędzie. Praca w domu powoduje, że możesz na wielu rzeczach zaoszczędzić, co powoduje, że możesz zarabiać mniej i utrzymać dotychczasowy standard życia.
W tym samym czasie pojawią się wydatki, których nie musiałeś ponosić wcześniej np. wydatki na marketing. To wszystko powoduje, że dobrze jest znać swój budżet. Jeśli będziesz zarabiać mniej niż wynoszą twoje koszty, możesz znaleźć się w finansowych kłopotach.
Dlatego dobrze jest założyć prosty plik budżetowy w excelu, gdzie będziesz wpisywać swoje przychody i koszty - planowane i rzeczywiste. Zacznij od policzenia miesięcznych kosztów, do tego dodaj ile chciałbyś zarobić i otrzymasz kwotę miesięcznego przychodu. Będziesz z takiego zestawienia wiedział jaki powinieneś mieć przychód, aby przynajmniej pokryć koszty swojego utrzymania i prowadzenia działalności.    
Podejmując decyzję o zarabianiu w domu, dobrze jest wybrać także takie możliwości, które dają szansę na budowanie swojej  finansowej niezależności i dochodu pasywnego.

Więcej na ten temat po kliknięciu w link poniżej.
http://bsg-polska.org/index_pres.php?ref=511688

Ryszard Miśkiewicz

 źródło:
 http://artelis.pl/

piątek, 25 marca 2011

Zmień swoje przekonania, a zmienisz swoje życie.

Nasze przekonania mogą nam pomagać w rozwijaniu skrzydeł i osiąganiu wyznaczonych celów, albo nas bardzo skutecznie ograniczać.
Niestety w większości przypadków przekonania jakimi się kierujemy w życiu osobistym lub zawodowym, to samo ograniczające przekonania.


Niestety w większości przypadków przekonania jakimi się kierujemy w życiu osobistym lub zawodowym, to samo ograniczające przekonania.

Już
od najmłodszych lat wpaja się nam, że tego nie wolno, tamtego nie wolno, jesteś za mały, za słaby, nie jesteś dość bystry, do tego trzeba mieć szczęście do tamtego pieniądze itd.
Słyszymy takie ograniczające stwierdzenia od rodziców, dziadków, nauczycieli, kolegów, znajomych, aż w końcu przyjmujemy je jako własne przekonania.
W dorosłym życiu wiele osób boryka się z nadwagą, nałogami, problemami finansowymi i nawet nie podejmują większego wysiłku żeby coś z tym zrobić, ponieważ żyją w przekonaniu, że o własnych siłach nie wiele są w stanie zdziałać.
Jakże inaczej wyglądało by życie wielu ludzi, gdyby żyli w przekonaniu, że są wstanie zmieniać swoje życie na lepsze, wykonywać zawód, który sprawia im przyjemność, cieszyć się lepszym zdrowiem, nabywać nowe umiejętności, poznawać ciekawych ludzi itd.
Tymczasem osoby, po których nikt by się tego nie spodziewał dokonują rzeczy niesamowitych. Ludzie, którzy nie mają rąk często potrafią nogami jeść posiłki, malować piękne obrazy lub grać na gitarze, ponieważ mają silne przekonanie, że są w stanie tego dokonać, a następnie podejmują wysiłki w tym kierunku.
Kiedy więc popadasz w zwątpienie lub zniechęcenie i zastanawiasz się czy jesteś w stanie zmienić coś na lepsze w swoim życiu, pomyśl o osobach, które były w gorszym położeniu, a osiągnęli to czego inni się po nich nie spodziewali.
Zmień przekonania na swój temat, a zmienisz swoje życie.

Ryszard Miśkiewicz

P.s.
Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak zarabia się duże pieniądze w XXI wieku, koniecznie zarezerwuj sobie pół godziny na obejrzenie video prezentacji, która zmieni Twoje spojrzenie na pieniądze i pokaże Ci, jakie już teraz masz możliwości! 
  kliknij tu:                         ZARABIANIE

czwartek, 10 marca 2011

MLM w praktyce

Sponsoruj na plan działania.

Najważniejszą rzeczą w Marketingu sieciowym jest skuteczne zbudowanie zespołu, który sobie będzie radził. W artykule prezentuje jedną z metod na zbudowanie takiego zespołu. 

Sponsoruj na plan działania - o ile takowy posiadasz... i w tym cały szkopuł . Sponsorowanie na plan skutecznego działania to chyba najskuteczniejsza metoda sponsorowania w internecie. Sponsorujesz osoby i od razu je angażujesz w prace- każdy dla Siebie. Ba mało tego przed wejściem do biznesu już te osoby wiedzą, że mają jakiś plan działania do wykonania jeśli chcą odnieść sukces.

 Plan działania. Z jednej strony jest on konieczny jeśli chcesz kreować się na lidera i zbudować dzięki temu zespół, z drugiej zaś strony sam może stać się doskonałym narzędziem sponsorowania.
Wyobraź sobie, że chcesz przystąpić do jakiegoś biznesu, masz do wyboru jednego z dwóch sponsorów. Jeden mówi, że ma gotowy plan działania drugi zaś nic nie ma... kogo wybierzesz?
Co w takim planie zawrzeć? Jak  masz zdolności, ambicje itd, możesz stworzyć cały system wspierania Twoich partnerów. Stworzyć własną grupę marketingową. Choć nie jest to konieczne... równie dobrze Twoim planem działania, może być niewielki e-book, w którym opiszesz krok po kroku co robiłeś by zaprosić pierwsze osoby!
Inne pomoce...
Działając kiedyś w pewnym marketingu sieciowym stworzyłem stronę internetową, promującą ten marketing w danym mieście. Osobom, które były zainteresowane przystąpieniem do mojego zespołu oferowałem ogłoszenie na podstronie dzielnicy, na tej stronie. Proste, banalne narzędzie a działało :) Tworzenie stron internetowych to akurat potrafiłem więc to stworzyłem - Tak pomagałem. Stwórz dla swojego zespołu pakiet pomocowy! Z tym co potrafisz jak i z tym na czym się znasz. Mogą to być szablony stron internetowych... gotowe nagrania, gotowe artykuły, szkolenia sprzedażowe, ulotki, materiały czy też cokolwiek innego co danej osobie pomoże odnieść sukces w tym biznesie.
Tutaj mała uwaga... by mądrze pomagać. Broń się przed zrobieniem za kogoś czegokolwiek! Długo tego nie rozumiałem, nie przekonywały mnie nawet argumenty kompletnego braku czasu. Nie wysypiałem się itd. byle komuś pomóc.  Dziś wiem że zrobienie za kogoś czegokolwiek to skrzywdzenie go... Jeśli robisz coś za kogoś krzywdzisz tą osobę bo dajesz jej do zrozumienia, że sama jest zbyt słaba i sobie nie poradzi.

Nie pomagam więc po głupiemu.. nie chcę nikogo krzywdzić.

 Ryszard Miśkiewicz

Autor art.
Tomek Urban 

piątek, 25 lutego 2011

Pamiętajcie o uśmiechach

Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie.

Rację mają Ci menedżerowie, którym zależy na tym by ich pracownicy uśmiechali się. Oczywiście od sztucznego uśmiechu jest lepszy prawdziwy, szczery, ale kierunek jest jak najbardziej słuszny. Alternatywa związana z uśmiechem przedstawia się następująco: większy koszyk zakupów i lojalność kontra ostrożne zakupy i ryzyko utraty lojalności klienta w dalszej perspektywie.
Jest jednym z najsilniej wpływających na decyzje klienta sposobów, jakie może wykorzystać każdy sprzedawca, pracownik biura obsługi klienta lub każdy inny pracownik który spotyka klienta. Niezależnie od branży, produktu, osobowości czy stylu budowania relacji wpływa na nastrój i emocje klienta podczas decyzji zakupowych i po zakupowych. Dzięki niemu możliwe jest zwiększenie koszyka zakupowego, a także stopień lojalności wobec marki czy firmy. Co takiego?

Uśmiech. To uśmiech przedstawiciela firmy i neurony lustrzane klienta decydują o wielu związkach między klientem a firmą. Dlaczego uśmiech tak silnie oddziałuje? Jaki mechanizm odpowiada za skutki tak pożądane przez zarządzających sprzedażą i relacjami z klientami? Wreszcie jakie wnioski możesz wyciągnąć dla praktyki sprzedażowej czy obsługi klienta w Twojej firmie?

Uśmiechnij się :) ! To takie proste

Najpierw eksperyment. Wyobraźmy sobie, że przed nalewaniem napoju i zapłaceniem za niego, osoba obsługująca uśmiecha się do nas. Czy nalejemy więcej i zapłacimy więcej? Tak, niemal dwa razy więcej. W sytuacji eksperymentalnej,  opisywanej przez Martina Lindstroma, wystarczyła ekspozycja przez 16 milisekund uśmiechniętej „buźki” by badani nalewali więcej napoju i płacili więcej w porównaniu do grupy, której eksponowana była zmartwiona „buźka”. Czemu tak się dzieje?

Okazuje się, że nawet bardzo krótko trwający uśmiech, tak krótko, że badani nie identyfikowali zmiany nastroju, powoduje u nich jej rzeczywistą zmianę zachowania. Zmienia się nastrój na bardziej pozytywny i w mgnieniu oka łatwiej nam podejmować kosztujące więcej decyzje zakupowe. Wydaje się, że taki uśmiech realnej osoby będzie jeszcze silniej wpływał na nasz nastrój. I rzeczywiście "buźka" wpływa na pojedynczą decyzję zakupową, a uśmiechnięty człowiek dodatkowo wpływa na zwiększenie lojalności wobec marki czy firmy, którą reprezentuje.

Każdy z nas ma swoje doświadczenia konsumenckie i może z łatwością przywołać z pamięci świetną obsługę czy przyjaznego handlowca. Jestem pewien, że osoby które pamiętasz "wyrażały życzliwość" na swojej twarzy: uśmiechały się całym sobą, oczami, tonem głosu, mimiką, gestami czy postawą. Mogły robić to subtelniej, uśmiechając się lekko w kącikach ust lub jedynie ich oczy były uśmiechnięte. Niewątpliwie osobę taką zapamiętałeś i przypomnisz sobie firmę, którą reprezentowała. A co myślisz o możliwymi ponownym kontakcie z tą firmą czy osobą?

Z pewnością myśl o ponownym spotkaniu z tą firmą i osobą jest miłą myślą, a może na wspomnienie tamtej sytuacji pojawia się na Twojej twarzy uśmiech? Taka jest siła uśmiechu i aż dziw bierze, że tak rzadko jest on wykorzystywany w relacjach handlowych. A jak to wygląda w Twojej firmie? Jeśli kontaktujesz się z klientami to jak często gości na Twej twarzy uśmiech? Możesz to zmienić?

Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie i na odwrót

Dlaczego uśmiech ma tak gigantyczny wpływ na klientów? Jaki mechanizm jest odpowiedzialny za jego potęgę? Odpowiedzialne są za to neurony lustrzane, czyli specjalna grupa neuronów, w jakie jest wyposażony nasz mózg. Mózg każdego klienta także :). To w nich tkwi zagadka wpływu uśmiechu na wielkość sprzedaży i jakość relacji z klientami. Czym są neurony lustrzane?

Neurony lustrzane to te neurony, które mówiąc kolokwialnie, w toku  ewolucji były wykształcone po to, byśmy obserwując mogli uczyć się. To one umożliwiają naśladowanie. Z i e e e eeew! Aaaah! Przepraszam. Czy nie chciało Ci się ziewnąć? A może jedynie poczułeś lekkie tknięcie i zatrzymałeś ten odruch. Nie było by to możliwe gdyby nie neurony lustrzane. To dzięki nim wyobrażamy sobie siebie lub inne osoby, które ziewają a to wyobrażenie uruchamia złożoną reakcję motoryczną - odruch ziewania.

Neurony lustrzane uruchamiają także inne obserwowalne zachowania na przykład odwzajemniany uśmiech. Twierdzisz, że jako klient musisz mieć nastrój by odpowiedzieć uśmiechem na uśmiech sprzedawcy? To jeśli nie śmiejesz się teraz to uśmiechnij się! Podnieś kąciki ust do góry, jeszcze wyżej! Unieś lekko policzki, zmarszcz lekko oczy! Czy zmienił Ci się nastrój? Czy poczułeś jaką siłę ma „wymuszenie uśmiechu”.

Taki sam efekt mamy obserwując ludzi, którzy się uśmiechają. Po prostu jako zwierzęta  stadne reagujemy na obserwowane zachowania szybciej niż przychodzi świadomość tego. Reagujemy automatycznie. Oczywiście ze strony klienta potem możliwa jest kontrola zachowania, ale przychodzi ona dopiero po tym, jak uruchomimy naśladownictwo. Dzieje się tak, ponieważ neurony lustrzane wysyłają sygnały do emocjonalnych części mózgu, obszarów odpowiedzialnych za konkretne emocje i dzięki temu dostrajamy się, chcąc nie chcąc, do uczuć i zachowań innych ludzi lub własnej mimiki.

To dostrajanie dotyczy zarówno pozytywnych, przyjemnych odczuć jak i negatywnych. Przypomnij sobie jak pełen radości z uśmiechem na twarzy pojawiłeś się między ludźmi zirytowanymi, przestraszonymi lub zagniewanymi. Może będąc wesołym spotkałeś się z osobami o kamiennych twarzach, pozbawionych jakichkolwiek emocji. Jak szybko nastrój ten udzielił się Tobie? Czy chciałbyś, mając wybór, spotkać się z nimi ponownie? Czy wolałbyś tych, z którymi w wyobraźni spotkałeś się na początku tego tekstu?

Tak samo jest z Twoimi klientami. Widząc uśmiechniętych sprzedawców czy obsługujących ich pracowników szybko zarażą się od nich pozytywnym nastrojem, będą swobodniejsi w decyzjach zakupowych, a  w dodatku będą chcieli mieć kontakt z tym sprzedawcą i firmą w przyszłości. Ale może być wręcz odwrotnie. Nawet radośni klienci w kontakcie z ponurym pracownikiem firmy zostaną wprawieni w taki nastrój, że kupno będzie dla nich przykrym doświadczeniem i będą ograniczać się w wydawaniu pieniędzy, a także nie będą chcieć w przyszłości mieć do czynienia z takimi pracownikami.

Co gorsza klienci zgeneralizują to negatywne doznanie i ocenę na całą firmę. Tak więc alternatywa przedstawia się następująco: większy koszyk zakupów i lojalność kontra ostrożne zakupy i brak lojalności. Tak wygląda zakres możliwych zachowań klienta wobec uśmiechniętego lub nie sprzedawcy czy obsługującego. Oczywiście nie oznacza to, że samym uśmiechem żyje klient i inne czynniki są bez znaczenia, jeśli sprzedawca się uśmiecha. Niemniej jednak jeśli, Twój produkt i serwis jest wystarczający i nie gorszy od konkurencji, to właśnie uśmiech sprzedających może wyróżnić Was na tle konkurencji i, wywołując pozytywne emocje, tworzyć wartość dodaną dla klienta.

Mechanizm jest bardzo silny i od tego czy zechcesz go zastosować zależeć mogą wielkość obrotów, i lojalność klienta. Sam zdecyduj czy to Ci się opłaca. I na koniec:
Pokaż język dziecku, które spotkasz dzisiaj na swej drodze, a zobaczysz czym Ci odpowie. A potem uśmiechnij się do niego i zobaczysz jak szybko i ono się uśmiechnie. Tak to działa.

Ryszard Miśkiewicz

Autor: Tomasz Kras

P.s.
Gratisy dla Ciebie:
http://www.gdziezarobic.implesite.pl/
http://bsg-polska.org/prezentacja/presentation.php?source=511688

wtorek, 8 lutego 2011

Polacy wszędzie robią wiochę?

Polacy wszędzie robią wiochę. Nieprawda, wszyscy robią wiochę, ale czepiają się tylko nas. Bzdura, najbardziej sami na siebie najeżdżamy a potem mamy pretensje nie wiadomo do kogo. Takie, a raczej dużo bardziej gorące dyskusje o Polakach w świecie, głównie prowadzone przez samych Polaków, to nasza codzienność. I dowód, że jakiś mól nas gryzie. 

Co ci Wyspiarze, tak naprawdę o nas myślą? Raz mówią pochlebnie - żeśmy dobrzy fachowcy, pracowici, pobożni. A innym razem, że zaniżamy płace, wyłudzamy zasiłki, a ostatnio napisali, że także odszkodowania wypadkowe. W rozmowach jesteśmy gotowi przyznać, że słyszało się o jednym czy drugim takim przypadku. Tak samo jak o tym, że ktoś tam lekko lub nieco poważniej rozminął się z prawem, ale przecież nie może to rzutować na opinię o nas wszystkich.

Przynajmniej nam się wydaje, że rzutuje albo, że rzutować może. W rzeczywistości bowiem, nie wiemy co o nas Brytyjczycy sądzą, w każdym razie gdy idzie o zdanie tzw. opinii publicznej. Od dawna nie było okazji poczytać żadnego sondażu obrazującego, jak nas Wyspiarze postrzegają i jakie mają zastrzeżenia. Może to świadczyć i o tym, że mniej sobie nami zaprzątają głowę, niż nam się wydaje. Albo - niż byśmy sobie życzyli. Wnioskowanie z indywidualnych opinii jest natomiast cokolwiek ryzykowne. Zależy, w jakich okolicznościach były wyrażane. Niemniej jednak, można coś niecoś wydedukować. Nietrudno nabrać przekonania, że Wyspiarze traktują nas jak... ubogich krewnych.

Bez nas zarosną brudem

Kto takowych posiada, albo sam ma status ubogiego krewnego (wyrazy współczucia), wie dobrze o czym mowa. Gdy rodzinka zamożna bardziej duchowo niż pieniężnie zjawiają się na weselu, to oczywiście welcome - jak najbardziej, niech sobie siądą gdzieś, może bardziej z boczku, niech podjedzą do syta, coś wypiją - czemu nie. Ale jak już się rwą do pierwszego tańca z panną młodą, to już niekoniecznie. Wujek z Ameryki ma pierwszeństwo.

Niestety, sami daliśmy podstawy do tego, aby Europa widziała w nas właśnie ubogich krewnych. Jeśli jest tak, że gdy tylko nadarza się sposobność (wejście do Unii Europejskiej), natychmiast około dwóch milionów ludzi wieje ze swojego kraju aż się kurzy, osiedla w innych państwach (w tym w UK 600-700 tysięcy) i nierzadko podejmuje najgorsze prace za najniższą stawkę, albo i mniej, to trudno zgrywać bogate kuzynostwo nadziane akcjami Microsoftu.

Co więcej, często dzielnie potwierdzamy ten status swoim zachowaniem. Na Wyspach Brytyjskich także chyba cierpimy kompleks ubogiego krewnego. Ten zaś, gdy widzi oryginalny obraz Picassa w domu szwagra milionera, to mruczy pod nosem z niesmakiem: "Takiego bohomazu w wygódce za chałupą bym nie powiesił".

A czym innym jest nasze wieczne utyskiwanie na brytyjskie absurdy, te ich głupie przepisy BHP, beznadziejny system edukacyjny, nielogiczną organizację pracy i w ogóle styl życia? Nic nam się na tych Wyspach nie podoba, od biedy jeszcze funty, a i te coraz mniej. Na każdym kroku chcemy zamanifestować naszą wyższość - tę niematerialną, oczywiście. Wiadomo, gdyby nie my, to Brytyjczycy zarośliby brudem. Nie tylko oni, ale też Niemcy, Włosi, Holendrzy, Norwegowie...

Podobnie jak ubodzy krewni, którzy żyją w przeświadczeniu, iż reszta familii doszła do majątków dzięki szwindlom i szemranym biznesom, jako imigranci postrzegamy kraje nas goszczące z grubsza tak – nachapali się imperialni wyzyskiwacze, okradli z czego się dało trzy czwarte świata i teraz szpanują, drobne cwaniaczki.

Żeby lubili i podziwiali

Obraz rodziny z uboższej linii drzewa genealogicznego dopełnia ta nasza niesłychana drażliwość na jakąkolwiek krytykę ze strony "bogatych pociotków". Jakże to, oni sami trzymając nogi na stole robią nam uwagi na temat savoir vivre'u? Trochę grosza poczuli i poprzewracało się w głowach. Stąd wielki raban po każdej, choćby wzmiance w brytyjskich mediach, jeśli akurat nie sławią naszej solidnej i sumiennie wykonywanej pracy. Żyjemy w przeświadczeniu, iż stale jesteśmy "na celowniku", wszyscy patrzą na nas, już szczególnie patrzą nam na ręce, a nawet na buty - czy wyczyszczone i czy dobrze wytarliśmy przed wejściem.

Z drugiej strony, w porywach samokrytycyzmu, szukamy jednak winnych wśród swoich. Dla odmiany więc, wszędzie widzimy rodaków, którzy robią wiochę. Ze wstydu za nich wolimy udawać Anglika, czy choćby Greka, byle nie wzięli nas za Polaków podobnych do tamtych. Lepiej jednak, żeby wstyd został w najbliższej rodzinie. Sami wieszamy psy na rodakach aż dudni, ale innym wara.

Właśnie z powodu kompleksu ubogiego kuzyna bardzo się staramy, żeby dobrze wypaść. Pokazać się z jak najlepszej strony, stale czujemy potrzebę udowadniania, że nie jesteśmy gorsi. To się naprawdę tutaj, w Anglii, rzuca w oczy. Mniej lub bardziej udane efekty tych starań również. Oczywiście, pewnie nie tylko my mamy jakieś kompleksy, ale chyba jednak nieco bardziej niż inni lubimy "cierpieć za miliony".

W idącym "wężykiem" rodaku widzimy zagrożenie dla wizerunku Polski w świecie. Bo przecież, co oni sobie o nas pomyślą? Bogaty wujek, że znów użyję tej banalnej przenośni, nie zastanawia się na tym. Nie tylko dlatego, że to pospolity burak. Zwyczajnie nie ma chęci, ani potrzeby zaprzątania sobie tym głowy. Ma odpowiednią pozycję i to ona kreuje jego wizerunek.

Podobnie jest ze społecznościami. Ich wizerunek w oczach innych społeczności (a także we własnym odbiorze) określają m.in. status ekonomiczny, ale także potencjał intelektualny, wpływy polityczne, dynamika rozwoju i parę tego rodzaju "drobiazgów".

Polacy na Wyspach nie uchodzą za finansowe rekiny, ani za wpływową mniejszość. Nie dopracowała się takiej pozycji wojenna i powojenna emigracja, a najnowsi imigranci też póki co nie trzęsą giełdą, ani masami ludzkimi na Wyspach. Do tego potrzebna jest perspektywiczna wizja i determinacja w jej urzeczywistnianiu, czyli cholernie ciężka praca. Może przez kilka pokoleń. Potrzebni są także prawdziwi liderzy. Prawdziwi. Póki co jednak, jedyna wizja jakiej się można doszukać, to pobożne życzenia żeby nas wszyscy lubili, szanowali i podziwiali.


Ryszard Miśkiewicz

Z Londynu dla polonia.wpl.pl
Robert Małolepszy