czwartek, 23 grudnia 2010

Kosmetyki pod choinkę

Kupować, czy nie?
Tradycja, przyzwyczajenie, czy może nadzieja na rewanż od osoby obdarowanej? Ponad 90 procent Polaków obdarowuje swoich najbliższych świątecznymi prezentami. Wielu Polaków jest również wyznawcami ideologii „zastaw się, a postaw się”, czego niezbitymi dowodami są kredyty, pożyczki, czy tzw. chwilówki brane przed świętami. A co najczęściej kupujemy swoim bliskim? Oczywiście kosmetyki!

Kosmetyków używa każdy z nas. Dobieramy je do swojego rodzaju skóry i włosów. Kupujemy preparaty przeznaczone do likwidacji określonych problemów takich jak cellulit, trądzik czy rozstępy, zaś wybierając perfumy kierujemy się własnym nosem.

Kiedy kupować kosmetyki?
Wtedy, gdy znamy gust osoby, którą chcemy obdarować. Jeżeli kuzynka od dawna marzy o perfumach, mama wspominała, że kończy się jej balsam do ciała, a butelka wody toaletowej taty stoi pusta – wówczas mamy niepowtarzalną okazję, aby „uzupełnić braki” i zakupić udany prezent. Poza tym zazwyczaj orientujemy się w gustach i guścikach domowników. Zupełnie inaczej jest w przypadku dalszej rodziny, z którą widujemy się rzadko. Tutaj ryzyko zakupienia nietrafionego prezentu jest ogromne, tak więc, aby nie popełnić żadnej wpadki, radzimy podpytać się pozostałych członków rodziny o szczególnie lubiane i stosowane kosmetyki.

Jeżeli jednak z uporem maniaka zdecydowaliśmy się zakupić kosmetyk w ciemno, postarajmy się chociaż o zakup takiego, który naszym zdaniem spodoba się osobie obdarowanej. Kosmetyk taki powinien ładnie wyglądać i posiadać cenne właściwości. Ponadto miejmy na uwadze fakt, że drogo nie zawsze znaczy dobrze – nie ma sensu inwestować w kosmetyk, co do którego nie mamy pewności, że spodoba się osobie obdarowanej.

A jakie kosmetyki możemy kupować w ciemno? Przede wszystkim wszelkie masła nawilżające, eleganckie zestawy mydeł, luksusowe zestawy do pielęgnacji włosów, zestawy do aromaterapii, olejki do kąpieli, a jeżeli znamy gust osoby, to także perfumy. Ostatnio coraz popularniejszym prezentem, który nie odbiega od tematyki zdrowia i uroda, są karnety do salonów kosmetycznych, SPA, czy farm piękności, gdzie możemy wykupić określone zabiegi upiększające i masaże.

Tutaj możesz coś wybrać:
http://aromat.aromagroup.pl/
RYSZARD MIŚKIEWICZ

P.S.
Niech święta Bożego Narodzenia upłyną Wam wśród bliskich, przy staropolskich kolędach i zapachu świerkowej gałązki.
> http://www.youtube.com/watch?v=pmTZpesxa5A&feature=related

piątek, 10 grudnia 2010

Zamiast zrzędzić, weź sprawy w swoje ręce!

Zamiast zrzędzić, weź sprawy w swoje ręce!

Nie masz prawa narzekać, jeśli możesz zmienić coś w swojej pracy, a tego nie robisz. Zacznij działać. Powalcz o siebie. Tylko całkowity brak alternatyw usprawiedliwia skargi i rozpacz.

Jest taka opowiastka o klasztorze, w którym obowiązywała reguła ścisłego milczenia. Jego mieszkańcy mogli wypowiedzieć raz na dziesięć lat dwa słowa. Pewnego dnia przeor spytał swego podopiecznego: „Bracie, minęło już dziesięć lat, jak są twoje dwa słowa?”. „Twarde łóżko” – padła odpowiedź. Dziesięć lat później przełożony powtórzył pytanie. „Jedzenie śmierdzi” – oświadczył podwładny. Upłynęło następnych dziesięć lat. „Ja odchodzę” – poinformował mnich. „Wcale się nie dziwię – stwierdził przeor. – Od trzydziestu lat nic nie robisz, tylko narzekasz. Prawdę powiedziawszy, nie to było złe, że mnich narzekał. Złe było to, że narzekał przez trzydzieści długich lat. I nie zrobił nic, aby poprawić swój los i samopoczucie. Choćby poprzez rezygnację z klasztornego życia.

Witaj w klubie malkontentów.

A jak to jest z tobą? Czy nie pogrążasz się w coraz większym pesymizmie – z powodu pracy, wynagrodzeń i atmosfery panującej w firmie? Nie krytykujesz cięgle szefów, ich decyzji, metod zarządzania? Nie kręcisz nosem, gdy musisz zastąpić chorego kolegę albo pojechać na korporacyjną integrację? Nie odgrażasz się, że odejdziesz, a potem ci przechodzi – i tylko najbardziej zaufanej osobie w biurze zwierzasz się po cichu: „Ja już dłużej tego nie wytrzymam, od trzech lat leczę się z depresji”?
Jeśli na wszystkie powyższe pytania odpowiedziałeś twierdząco, witaj w klubie malkontentów. Jesteście wśród zawodowo czynnych Polaków większością. O czym świadczy badanie zrealizowane niedawno przez portal rynekpracy.pl. Ponad 50 proc. ankietowanych odpowiedziało, że nie ma satysfakcji z tego, co robi. Zaledwie 19 proc. jest absolutnie zadowolona ze sposobu zarobkowania. Pesymizm przebija także przez sondaż dr Dagmary Lewickiej z Wydziału Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Sześciu na dziesięciu respondentów twierdzi, że w ich organizacjach nie ma systemu motywacyjnego. Ponad połowa mówi, że nie mają możliwości decydowanie o sposobie wykonywania obowiązków służbowych. Trzy czwarte pytanych ubolewa, że podnoszenie kwalifikacji nie znajduje odzwierciedlenie w zarobkach. A co trzeci nie widzi związku między wynagrodzeniem a efektami pracy.

Zmień to, na co masz wpływ

Doktor Krzysztof Augustyn, psycholog biznesu i trener, lubi na swych szkoleniach przytaczać modlitwę wykorzystywaną w klubach AA (anonimowych alkoholików), a która – według niego – pasuje także do …środowiska pracy. Jest to skierowana do Boga prośba o trzy rzeczy, bez których człowiek nigdy nie będzie szczęśliwy. Są to: cierpliwość – by zaakceptować to, czego zmienić nie jesteśmy w stanie, siła – by zmienić to, co zmienić się da oraz mądrość – by odróżnić jedno od drugiego.

W jednym ze swych artykułów w piśmie dla menedżerów dr Augustyn pisze: „Może nie jesteśmy w stanie zmienić bezpośredniego przełożonego, który jest skończonym chamem i gburem. Ale zawsze możemy poprosić prezesa o przeniesienie do innego działu, zespołu. Może nie jesteśmy w stanie wywalczyć podwyżki. Ale możemy wziąć nadgodziny albo różne fuchy, jak robi to wiele osób. Może nie jesteśmy w stanie zmienić atmosfery w firmie. Ale możemy przecież zmienić firmę. Może nie jesteśmy w stanie zdobyć pracy na miarę naszych marzeń w Krośnie, Wąchocku czy Lęborku. Ale możemy jechać do Warszawy, gdzie atrakcyjnych ofert jest dużo więcej niż na tzw. prowincji”.

Zacznij od nowa.

Pracownicy są sfrustrowani, oszukiwani, mobbingowani, zarabiają grosze, nie mogą się rozwijać. A jednak kurczową trzymają się swej znienawidzonej pracy. Paraliżuje ich strach. Boją się, że wpadną z deszczu pod rynnę. Nie wiedzą, że bierność, asekuranctwo są bardziej niebezpieczne niż jakikolwiek przemyślany ruch w kierunku poprawy swej sytuacji zawodowej czy finansowej . Ekspert często powtarza uczestnikom swoich szkoleń: „Nie macie prawa narzekać, jeśli możecie coś zmienić w swojej pracy, a tego nie robicie. Tylko całkowity brak alternatyw usprawiedliwia skargi i rozpacz”.

- Niektórzy słuchacze biorą sobie do serca moje słowa. By zwiększyć swe szanse na sukces, zapisują się na kursy asertywności, na dodatkowe studia, idą do szefa na poważną rozmowę. Albo po prostu wyjeżdżają za granicę. Jednak większość, zamiast wziąć życie w swoje ręce, woli kochać się w lamentach, biadoleniach i skargach – zauważa Augustyn.

Spróbuj inaczej.

Mnich z opowiastki narzekał na twarde łóżko i śmierdzące jedzenie. Jednak przez trzydzieści długich lat siedział w klasztorze, bo nie wiedział, czy poza jego murami da sobie radę. Nie był pewny, czy będzie miał, co jeść i gdzie spać. Również ciebie przeraża zmiana – zawsze możesz wpaść z deszczu pod rynnę. Jeśli jednak nie zrobisz nic, będziesz wiecznie stękał, narzekał, pogrążał się w rozpaczy – dzień w dzień przez długie miesiące i lata, aż do emerytury. Ale jeżeli spróbujesz zmienić coś w pracy (albo zmienić pracę), przynajmniej dajesz sobie szansę. Nie ma nic gorszego niż pełna frustracji bierność.

Spróbuj.
Zaryzykuj.


Daj sobie szansę na sukces: http://aromat.aromagroup.pl/

Ryszard Miśkiewicz

Źródło: wp.pl